Problem wyrębu lasów tropikalnych pojawił się po zwycięstwie wyborczym w 2018 r. prawicowego Jaira Bolsonaro. Jego plan rozwoju Amazonii i działania zmniejszające ochronę płuc Brazylii i świata zaniepokoiły ekologów i dały argumenty przeciwnikom dużego porozumienia handlowego — pisze Reuter.
Dwoje byłych ministrów środowiska, José Sarney Filho i Izabella Teixeira, oświadczyło, że Bolsonaro szybko podważył wypracowaną z trudem reputację Brazylii jako odpowiedzialnego producenta żywności i przywódcy na światowych forach ochrony środowiska.
- Nikt nie wyobrażał sobie, że on rozmontuje tak szybko i skutecznie pozycję Brazylii i mechanizmy kontrolne ochrony środowiska — powiedział Sarney w jednym z wywiadów. Jego zdaniem, Bolsonaro świadomie popsuł opinię urzędów ochrony środowiska i zachęcił samozwańczych górników do wyrębu drzew i wkraczania w rezerwaty rdzennej ludności. Były minister zwrócił uwagę na duże ryzyko tego, że niektóre parlamenty w Unii, zwłaszcza dużych krajów rolniczych jak Francja, nie ratyfikują traktatu zawartego w lipcu z Argentyną, Brazylią, Paragwajem i Urugwajem.
Prezydent Emmanuel Macron uprzedził w czerwcu, że nie podpisze tego traktatu, jeśli Bolsonaro wycofa Bazylię z paryskiego porozumienia o klimacie. W stosunkach obu krajów doszło do wzrostu napięcia, Bolsonaro anulował nagle spotkanie 29 lipca z szefem dyplomacji Jean-Yves Le Drianem i poszedł sobie do fryzjera.
Niemcy i Norwegia zawiesiły darowizny na fundusz 1,2 mld dolarów popierania długofalowych projektów w Amazonii po zlikwidowaniu przez rząd komitetu wybierającego te projekty, który zamierzał użyć tych środków na odszkodowania dla rolników wywłaszczanych z terenów objętych ochroną. Bolsonaro uznał, że kraje europejskie nie będą w niczym pouczać Brazylii, która nie potrzebuje ich pieniędzy, a Niemcy powinni ich użyć na zalesianie u siebie.