Ograniczenia Białego Domu wobec Rosji wchodzą w życie 19 sierpnia i obejmą zakaz udziału banków USA w emisjach pierwotnych rosyjskich obligacji państwowych w walutach a także zakaz kredytowania walutowego rosyjskich banków kontrolowanych przez państwo. Amerykanie nie będą też udzielać amerykańskim eksporterom licencji na sprzedaż produkcji chemicznej i biologicznej zamawianej przez państwowe rosyjskie firmy.
Sankcje wobec rosyjskiego długu publicznego są jednak „częściowe" - podkreślają rosyjscy eksperci. Administracja USA wprowadziła bowiem wyjątki (tzw. waivers) od zakazu kupowania rosyjskich papierów dłużnych. Dotyczą one dowolnych zakupów przez amerykańskie banki rosyjskich federalnych obligacji skarbowych w rublach oraz handlu rosyjskimi euroobligacjami na rynku wtórnym.
Ile w rzeczywistości rosyjskich euroobligacji mają Amerykanie? Według danych resortu finansów Rosji, na które powołuje się gazeta RBK - w tym roku inwestorzy z USA kupili 22,4 proc. wszystkich tegorocznych emisji (były dwie - w marcu i czerwcu). To papiery za 1,4 mld dol. z 6,4 mld dol. wyemitowanych. W emisji czerwcowej, z wykupem na 2035 r. udział amerykańskich inwestorów sięgnął 29 proc.
Formalnie to oznacza, że Rosja utraci około 20 proc. bazy inwestycyjnej dla swoich papierów dłużnych. W rzeczywiści nie będzie tak źle. Kreml może w ogóle nie odczuć braku chętnych na zakup swoich obligacji, bowiem emisje cieszą się na świecie dużym powodzeniem. Złożone wnioski dwukrotnie przewyższają ofertę. Resort finansów ma w czym wybierać, chętnych jest dość i nie muszą to być inwestorzy z USA.
Gorzej sytuacja wygląda jeżeli chodzi o zakaz eksportu towarów chemicznych i biologicznych. W 2018 r. Rosja importowała z USA m.in. surowice, szczepionki, toksyny, kultury mikroorganizmów na kwotę 301 milionów dolarów. Pod sankcje mogą też dostać się zamówienia chemikaliów z USA przez największe państwowe koncerny rosyjskie jak Gazprom, Rosneft czy Alrosa (diamenty). Także koncerny te nie będą mogły liczyć na kredyty w amerykańskich bankach.