Mamy najnowsze dane PMI dla Polski, 47,2 pkt. Jak pan ocenia ten rezultat?
Granicą dzielącą ożywienie od zapaści gospodarczej jest 50 pkt. Wzrost wskaźnika jest jednak dynamiczny, co oddaje wyraźną poprawę nastrojów menedżerów przemysłu. Podobnie dzieje się w innych krajach. Nie przywiązywałbym jednak do tego wskaźnika nadmiernej wagi. On nie mówi nam dużo o realnej sytuacji gospodarczej. Produkcja przemysłowa wciąż jest jeszcze na minusach. A nastroje są wciąż pod wpływem silnych programów stymulacji i ochrony, które rządy skierowały do gospodarki. Część z tych programów wygasła w czerwcu, inne wkrótce. Prawdziwy test odporności na kryzys i ożywienia gospodarczego przyjdzie, kiedy przestaną działać. Wtedy konsumenci, podmioty gospodarcze i przemysł będą musiały radzić sobie sami. Zobaczymy, jak wtedy będą wyglądały nastroje i wskaźniki.