Korekta na wschodzących rynkach akcji trwa już 222 dni, a na wschodzących rynkach walut 155 dni. To najdłużej od 2009 roku. W 2011 r., w okresie największego nasilenia kryzysu w strefie euro, przecena na wschodzących rynkach akcji trwała tylko 155 dni, a na rynkach walut 70 dni. W 2013 r. w okresie tzw. taper tantrum (obaw przed zacieśnianiem polityki pieniężnej przez amerykański Fed) akcje z rynków wschodzących wyprzedawano przez 172 dni, a waluty przez 111 dni. Choć w czwartek część wschodzących indeksów giełdowych i walut odrabiała straty, to jednak sytuacja na rynku była nadal bardzo nerwowa. Dawały o sobie znać m.in. obawy przed zaostrzeniem wojny handlowej pomiędzy USA a Chinami.

O ile w czwartek po południu polski indeks WIG20 lekko zyskiwał, o tyle od styczniowego szczytu stracił 12,6 proc. Do bessy mu stosunkowo daleko, a od czerwcowego dołka odbił się o prawie 10 proc. Nie prezentuje się on również szczególnie źle w porównaniu z innymi indeksami z rynków wschodzących. Tracił on podobnie jak austriacki ATX (spadł od szczytu o 11,1 proc.) czy węgierski BUX (zniżkował o 10,3 proc.). Co prawda czeski indeks PX stracił od szczytu tylko 6,5 proc., ale tamtejszy rynek jest o wiele mniejszy i mniej płynny od polskiego. Słabo radzą sobie za to polskie indeksy małych i średnich spółek: mWIG40 i sWIG80. Ten pierwszy od początku roku stracił już blisko 17 proc., a drugi prawie 20 proc.

Spośród liczących się indeksów z rynków wschodzących najgorzej prezentuje się chiński Shanghai Composite. Od tegorocznego szczytu stracił on 24 proc. i jest na terytorium bessy. Tuż za nim plasuje się turecki BIST 100 ze spadkiem wynoszącym około 22 proc. W dziesiątce najgorszych indeksów są również m.in. argentyński Merval (spadek o około 18 proc.) i rosyjski, denominowany w dolarach RTS (przecena o blisko 19 proc.). Nie wszystkie indeksy z rynków wschodzących znalazły się pod silną presją. Np. indyjski Sensex ustanowił niedawno historyczny rekord. Rosyjski, denominowany w rublach indeks MOEX sięgnął zaś rekordowego poziomu w lipcu.

To, że niektóre rynki wschodzące są traktowane przez inwestorów łagodniej od innych, może świadczyć o tym, że korekta doszła do fazy, w której inwestorzy zaczynają rozróżniać mniej i bardziej wrażliwe rynki. – Gospodarki z dużymi deficytami, małymi rezerwami walutowymi oraz wysoką inflacją są bardzo wrażliwe. Ale jak dotąd przecena na rynkach była poza Turcją oraz Argentyną, podobna jak podczas taper tantrum, ale nie tak głęboka jak w czasie azjatyckiego kryzysu finansowego z 1997 r. – zauważa Vishnu Varathan, strateg z banku Mizuho.