Po świetnym otwarciu tygodnia (w poniedziałek WIG20 zyskał 2,5 proc. zaś we wtorek prawie 0,9 proc.) przyszedł czas na schłodzenie nastrojów. W środę na parkiecie przez cały dzień dominowała podaż. Na szczęście przecena miała łagodny charakter.'

Już na starcie WIG20 stracił prawie 0,2 proc. co mogło sugerować, że podtrzymanie wzrostowej serii może być trudne. Kolejne godziny handlu tylko to potwierdziły. Mimo tego, że europejskie parkiety notowały symboliczne wzrosty, a i indeksy na Wall Street zaczęły dzień od plusów, inwestorzy w Warszawie nie wykazywali większej ochoty do kupowania akcji. Przez całą sesję więc WIG20 utrzymywał się pod kreską. Nie doszło więc do ataku na kolejną okrągła barierę 2400 pkt. Na szczęście i podaż nie miała zbyt wielu pomysłów aby rozwinąć spadkowy ruch. Przez całą sesję mieliśmy więc do czynienia z "kontrolowanymi" spadkami. Ostatecznie WIG20 stracił 0,4 proc. Biorąc jednak pod uwagę zachowanie indeksu największych spółek nie tylko w tym, ale także i w poprzednim tygodniu, korekta na naszym rynku wydaje się być czymś naturalnym. Pytanie tylko, jak długo ona może potrwać i jak duży może mieć zasięg.

Druga rzecz na którą warto zwrócić uwagę to utrzymująca się słabość średnich i małych spółek. W środę, po raz kolejny, indeksy mWIG40 oraz sWIG80, nie zachwyciły. Okazuje się więc, że poprawa nastrojów o której mówiło się w ostatnich dniach dotyczy jednak tylko największych spółek.