Od falstartu rozpoczął się nowy tydzień na warszawskiej giełdzie. W poniedziałek na naszym rynku dominował bowiem kolor czerwony. W ciągu dnia świecił on nawet wyjątkowo mocny. WIG20 w pewnym momencie tracił prawie 1 proc. Pod koniec dnia część strat udało się jednak odrobić i bilans poniedziałkowej sesji, aż tak zły nie był. Indeks największych spółek stracił bowiem 0,4 proc. Jak długo na GPW będziemy świadkami przeceny? Kiedy w końcu przyjdzie większe odreagowanie?

Początek wtorkowej sesji przynosi nieznaczną poprawę nastrojów. WIG20 w pierwszych minutach handlu zyskiwał na wartości, chociaż trudno uznać to za imponujący ruch. Rósł bowiem tylko 0,3 proc. To oznacza, że wszystko dzisiaj jest jeszcze możliwe.

Spadkami zakończyła się wczorajsza sesja na Wall Street. Dow Jones Industrial stracił ponad 0,3 proc. Z kolei S&P500 spadł niemal 0,7 proc. Najmocniej jednak zniżkował technologiczny Nasdaq, który stracił prawie 1,5 proc. To oczywiście efekt kolejnej odsłony wojny handlowe która tym razem objęła również Google i Huawei.

Mieszane nastroje panowały w nocy na rynkach azjatyckich. Całkiem nieźle radził sobie Shanghai Composite, który tuż przed zamknięciem notowań był 1,2 proc.na plusie. Na drugim biegunie znalazł się japoński Nikkei225, który stracił ponad 0,1 proc.

Wtorkowy kalendarz makroekonomiczny raczej nie rozpieszcza inwestorów. Lokalnie uwaga będzie się skupiała na informacjach ze spółek i m.in. ich wynikach finansowych. Globalnie trzeba śledzić ewentualne, kolejne informacje dotyczące wojny handlowej między Stanami Zjednoczonymi, a Chinami.