Jak naprawić fatalną sytuację w służbie zdrowia? Na to pytanie starali się odpowiedzieć przedstawiciele PiS, Koalicji Obywatelskiej, PSL oraz SLD podczas debaty wyborczej „Priorytety zmian w systemie ochrony zdrowia w latach 2019–2023".
Podczas dyskusji padło wiele szczegółowych propozycji, ale ciekawe, że kilka z nich okazało się wspólnych dla wszystkich partii. Wszyscy zgodzili się bowiem, że zdrowie nie ma barw politycznych i należałoby rozmawiać o tym temacie ponad codziennymi podziałami. Choć dotychczas to się nie bardzo udawało...
Wspólnym mianownikiem wypowiedzi była też konieczność zwiększenia strumienia pieniędzy zasilającego służbę zdrowia. – Rząd przedstawił program podnoszenia nakładów na służbę zdrowia do 6 proc. PKB do 2024 r. To jest pewne minimum, które musimy osiągnąć, ale trzeba iść dalej – mówił Tomasz Grodzki, lekarz, senator i przedstawiciel KO. – Europa nam ucieka, średnia wydatków sięga już 7 proc. PKB, a są i kraje z poziomem 8 proc. PKB nakładów na zdrowie – dodał.
Więcej pieniędzy należałoby przeznaczyć między innymi na godne wynagrodzenia pracowników medycznych – w tej kwestii politycy też wypowiadali się jednym głosem.
– Brakuje pielęgniarek, lekarzy, specjalistów. Trzeba zwiększyć nabory do szkół medycznych, a także zwiększyć atrakcyjność tych zawodów poprzez wyższe płace. Wyższe zarobki to większa satysfakcja z pracy, co z kolei przekłada się na wyższą jakość świadczonych usług – zaznaczyła Urszula Nowogórska z PSL, radna sejmiku małopolskiego. – Należałoby wprowadzić prostą zasadę – pielęgniarka zarabia nie mniej niż średnia krajowa. To wstyd dla kraju, jeśli zarobki są niższe – przekonywał Wojciech Konieczny z SLD, dyrektor naczelny Miejskiego Szpitala Zespolonego w Częstochowie.