Handel z ręki bez zezwolenia trzeba należycie udowodnić - wyrok NSA

Czas kwitnienia piwonii czy obecność na słynnym targu z czymś w ręku to za mało, by ukarać za sprzedaż bez zezwolenia i opłaty.

Aktualizacja: 23.01.2019 07:21 Publikacja: 23.01.2019 06:48

Handel z ręki bez zezwolenia trzeba należycie udowodnić - wyrok NSA

Foto: Adobe Stock

Samorządy dwoją się i troją, żeby osoby handlujące na placach, ulicach i skwerkach z tzw. ręki nie unikały opłaty targowej. Nie oznacza to jednak, że strażnicy miejscy mogą wlepiać je jak popadnie. Potwierdza to wtorkowy wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego.

Czytaj też: Rada gminy może różnicować stawki opłaty targowej

Sprawa dotyczyła konsekwencji rzekomej sprzedaży 15 piwonii w obrębie słynnego targowiska krakowskiego, tj. Rynku Kleparskiego. Wszystko zaczęło się od straży miejskiej, która poinformowała prezydenta miasta o sprzedaży w miejscu do tego niewyznaczonym. A ten wszczął postępowanie, by wymierzyć opłatę targową przyłapanej kobiecie.

Ta oświadczyła jednak, że 26 maja 2014 r. nie prowadziła sprzedaży kwiatów z ręki w okolicach Rynku Kleparskiego. Owszem, była tam umówiona z koleżanką i w czasie interwencji straży miejskiej przekazywała jej kwiaty w celu złożenia na grobie matki – był to Dzień Matki.

To nie przekonało urzędników. Z notatki urzędowej wynika bowiem, że kobieta dokonywała sprzedaży kwiatów bez zgody właściciela – zarządcy terenu. W konsekwencji miasto zażądało 500 zł opłaty targowej – zgodnie z obowiązującą wówczas dzienną stawką na Kleparzu.

Sprawa trafiła do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Krakowie, który oddalił skargę ukaranej. Zauważył, że skarżąca nie negowała przebywania w danym dniu w rejonie Rynku Kleparskiego. Ponadto z urzędu każdemu mieszkańcowi Krakowa wiadomo, że osoby, które pojawiają się w tych rejonach z różnego rodzaju towarem, np. z kwiatami w ręku, nie przebywają tam, by spotkać się z koleżanką.

Na sprawę inaczej spojrzał dopiero NSA. Zgodził się co prawda, że samorządy mogą różnicować stawki opłaty targowej w różnych miejscach, a stawki 500 zł nie uznał za sankcyjną, bo mieściła się w widełkach.

Uznał jednak, że sama sprawa nie została należycie wyjaśniona i ustalona. NSA zauważył, że notatki służbowe zawierają błędne dane, nie przesłuchano strażników ani znajomej skarżącej. NSA nie zgodził się z tezą, że wszyscy przebywający w Krakowie na Rynku Kleparskim z czymś w ręku to „handlujący z ręki".

Sądu nie przekonał też argument WSA, że w maju nie kwitną piwonie. Jak tłumaczył sędzia NSA Maciej Jaśniewicz, czas kwitnienia piwonii to wątpliwa przesłanka potwierdzenia tego, czy sprzedaż nastąpiła czy nie.

Wyrok jest prawomocny.

Sygnatura akt: II FSK 365/17.

Samorządy dwoją się i troją, żeby osoby handlujące na placach, ulicach i skwerkach z tzw. ręki nie unikały opłaty targowej. Nie oznacza to jednak, że strażnicy miejscy mogą wlepiać je jak popadnie. Potwierdza to wtorkowy wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego.

Czytaj też: Rada gminy może różnicować stawki opłaty targowej

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
ZUS
ZUS przekazał ważne informacje na temat rozliczenia składki zdrowotnej
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Prawo karne
NIK zawiadamia prokuraturę o próbie usunięcia przemocą Mariana Banasia
Aplikacje i egzaminy
Znów mniej chętnych na prawnicze egzaminy zawodowe
Prawnicy
Prokurator Ewa Wrzosek: Nie popełniłam żadnego przestępstwa
Prawnicy
Rzecznik dyscyplinarny adwokatów przegrał w sprawie zgubionego pendrive'a