Ma o tym świadczyć skala i zasięg ostatniego rajdu, który sprowadził rentowności w dół wzdłuż całej krzywej.

W minionym tygodniu, jak przypomina Bloomberg, zagregowana rentowność obligacji rządowych o dłuższej zapadalności zjechała do 1,18 proc., czyli do poziomu ostatnio widzianego dwa tygodnie przed wyborem Donalda Trumpa na prezydenta USA. Stało się to mimo zapewnień przedstawicieli amerykańskiego banku centralnego, iż wykażą się cierpliwością zanim zdecydują się na kolejny ruch w polityce pieniężnej.

Główną przyczyną zaskakującego boomu na globalnym rynku obligacji jest zanikająca presja cenowa.

Według indeksu tworzonego przez Bloomberga i Barclaysa, amerykańskie obligacje skarbowe zapadające za dziesięć lat i później w tym roku dały zarobić 9 proc. a ich dynamika przypomina tę z 2014 roku, kiedy inwestorzy zainkasowali 25 proc. zaś Fed obniżył stopy do poziomu bliskiego zeru.