"Sława": Krzyk rozpaczy i gniewu

Znakomite społeczne kino Grozewej i Valchanova. Na ekrany weszła nagrodzona Don Kichotem na festiwalu w Locarno „Sława".

Aktualizacja: 24.08.2017 18:52 Publikacja: 24.08.2017 18:33

Foto: materiały prasowe

41-letnia Kristina Grozewa, zanim skończyła szkołę filmową, studiowała na sofijskim uniwersytecie i pracowała jako dziennikarka. Młodszy od niej o sześć lat Petar Valchanov przyszedł do Akademii Filmowej z dyplomem uczelni plastycznej. Razem pracują od lat, znakomicie się uzupełniając. Potrafią łączyć sprawną reżyserię i znakomite operowanie obrazem z ogromną wrażliwością społeczną. W ich filmach odbija się bułgarskie społeczeństwo po transformacji, ze swoimi ambicjami, rozchwianymi wartościami, podziałami.

– Interesują nas tematy społeczne – mówi Kristina Grozewa. – Ale najważniejsi są dla nas ludzie, którzy muszą się w tych układach odnaleźć. Ludzie, w których życie wchodzi polityka, którzy muszą stawić czoła rozmaitych układom, odnaleźć się w skomplikowanej rzeczywistości.

Uczciwa młoda nauczycielka

Bohaterką ich nakręconej trzy lata temu „Lekcji" była młoda nauczycielka z małego bułgarskiego miasteczka, uczciwa i prawa kobieta, która przestała sobie radzić z życiem. Jej mąż, zamiast spłacić kredyt, kupił silnik do samochodu i małżeństwu grozi zlicytowanie domu, w którym mieszka z małą córeczką.

Kilka dni, które pozostały do uiszczenia opłat, to czas, w którym zawali się wszystko, w co kobieta do tej pory wierzyła. Czas poznawania ludzkiej podłości. Korupcji i bezwzględności wokół. Smaku upokorzenia, bezradności. „Lekcja" była opowieścią o ambiwalencji moralnej. O tym, jak dalece zdesperowany człowiek może zrezygnować z własnych zasad w sytuacji kryzysowej. I o spirali zła, jaka się wówczas rozkręca. Ale też o zawodności ostrych ocen.

Kolejowy robotnik ze „Sławy" idealnie mieści się w tym samym świecie. Film zaczyna się od ujęć, jak zaniedbany jąkała wychodzi do pracy. Z nędznego domu, w starych łachach. Tyle że tego dnia Tsanko znajdzie rozrzucone przy torach pieniądze. Duże. I zadzwoni na policję. Tę historię będzie chciała wykorzystać specjalistka od PR-u zatrudniona w Ministerstwie Transportu. Minister wręczy uczciwemu „bohaterowi" w nagrodę zegarek – zresztą tani, dziecięcy gadżecik – i odbędzie się na jego cześć koktail. To dla resortu szansa na medialny rozgłos, budowanie wizerunku i kliknięcia w internecie.

„Sława" jest opowieścią o prostym, uczciwym człowieku, dla którego nie ma miejsca w tej rzeczywistości. Tsanko, który napomknie ministrowi o kradzieżach z kolejowych wagonów, będzie wykorzystywany przez wszystkich. Ministerialnych urzędników, prowadzących swoją grę dziennikarzy.

Zostanie wyciśnięty jak cytryna, upokorzony w stolicy, potem zmasakrowany przez kolegów, bo napomknął o ich drobnych złodziejstwach. Grozewa i Valchanow pokazują świat pełen korupcji i bezwzględności, oparty na fałszu. Nie ma w nim miejsca dla takiego naiwnego faceta jak Tsanko. Choć przecież on tak niewiele chce: nakarmić swoje króliki, odzyskać zegarek, który zdjęła mu z ręki przed uroczystością PR-ówa z ministerstwa.

Kobieta prze do sukcesu

Julia Stajkowa, specjalistka od PR-u, prawa ręka ministra, jest obok Tsanki główną bohaterką filmu. To kobieta prąca do sukcesu jak czołg, nielicząca się z nikim i niczym. Stosująca manipulację i brudne metody.

Ale ona sama też ma swój problem. Z mężem starają się o dziecko, przechodzi więc poważną kurację hormonalną, która ma prowadzić do zapłodnienia in vitro. Między kolejnymi aferami ministerialnymi osiąga swój cel. Ma zostać matką. Tylko jaki świat buduje dla swojego świeżo poczętego dziecka?

Film Grozewej i Valchanova jest krzykiem rozpaczy. Ale i gniewu. Autorzy nie wyrzucają Tsanki na śmietnik. Pokazują moment, w którym w upokorzonym i zniszczonym człowieku narasta bunt. Inna sprawa, czy jego gniew cokolwiek zmieni. Czy ktokolwiek zrozumie, co spokojnego, niewiele chcącego dla siebie człowieka doprowadziło do ostateczności?

„Sława" to skromny, realistyczny obraz współczesnej Bułgarii. Gdzie liczą się układy, gdzie policjant „na zamówienie" podrzuca w czasie rewizji kompromitujące dowody, gdzie nieważna jest prawda, gdzie manipuluje się faktami i niszczy niezależne media, gdzie polityczny cel uświęca środki. Gdzie człowiek jest tylko pionkiem w grze.

A przecież w tej pozornej, niemal dziennikarsko-publicystycznej prostocie film Grozewej i Valchanova jest bardzo mocny. Tym bardziej poruszający, że jego bohaterowie tylko na pierwszy rzut oka wydają się karykaturalnie przerysowani.

Historia kolejowego robotnika, który znalazł miliony na torach, zdarzyła się w Bułgarii naprawdę. „Za naszymi scenariuszami zawsze stoją prawdziwe historie" – mówią twórcy „Sławy", dodając, że tematów filmów szukają w codziennej prasie. I dalej pochylają się nad pierwszymi stronami gazet. Zapowiadają, że szukają tam tematu kolejnego filmu, który domknie ich tryptyk o zwykłych, uczciwych ludziach zderzających się ze światem.

Prawdziwe historie

41-letnia Kristina Grozewa, zanim skończyła szkołę filmową, studiowała na sofijskim uniwersytecie i pracowała jako dziennikarka. Młodszy od niej o sześć lat Petar Valchanov przyszedł do Akademii Filmowej z dyplomem uczelni plastycznej. Razem pracują od lat, znakomicie się uzupełniając. Potrafią łączyć sprawną reżyserię i znakomite operowanie obrazem z ogromną wrażliwością społeczną. W ich filmach odbija się bułgarskie społeczeństwo po transformacji, ze swoimi ambicjami, rozchwianymi wartościami, podziałami.

Pozostało 90% artykułu
Film
Solidarność’24: dawne ofiary Margaret Thatcher pomagają syryjskim uciekinierom
Film
Tajemnica zaginionego ciała Wandy Rutkiewicz na Millenium Docs Against Gravity
Film
Laureaci i laureatki MASTERCARD OFF CAMERA 2024
Film
Nie żyje aktor Bernard Hill. Miał 79 lat
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Film
Mastercard OFF CAMERA: Kobiety wygrywają