Urodził się w 1930 roku w Bydgoszczy. W 1955 roku ukończył łódzką PWSFTViT. Zadebiutował dokumentem „Gdzie diabeł mówi dobranoc” (1956, wspólnie z Władysławem Ślesickim) opowiadającym o warszawskim Targówku. Zrealizował ponad 30 filmów, m.in. „Muzykantów” (nagrody w MFF w Wenecji, Tours), „Roku Franka W.” (Złoty Lajkonik w Krakowie), „Portret w kropli”, „O świcie i przed zmierzchem”. Wykładowca Wydziału Reżyserii PWSFTviT w Łodzi, od 2000 roku kierownik Zakładu Filmu Dokumentalnego. Jest także autorem książek o warsztacie dokumentalisty: „Cierpliwe oko”, „Bez fikcji”, „Odczytać czas”, „Spotkania”.

Żelazne zasady karabaszowego filmowania to: „Nie ingerować, nie poganiać, nie wtrącać się w bieg wydarzeń. Próbować wchodzić w świat psychiki, emocji, życia wewnętrznego człowieka”. W rozmowie z „Rzeczpospolitą” sprzed kilku lat Karabasz dopowiadał: „Dokument nie tylko powinien ukazywać ludzi, zjawiska, problemy, ale próbować szukać przyczyn, dlaczego tak jest. Są sprawy skomplikowane, które trzeba zostawić teatrowi, literaturze. I zająć się zjawiskami pozornie prostymi - obserwacją życia zwyczajnych ludzi. Dokumentalista musi być po prostu uczciwy wobec rzeczywistości. Powinien zachować się przyzwoicie wobec swego bohatera - nie naginać do własnego wyobrażenia. To oznacza odpowiedzialność autora za wizerunek człowieka na ekranie”.

Andrzej Sapija zrealizował o Kazimierzu Karabaszu dokument - „Intensywność patrzenia”. Na pytanie, kim jest Kazimierz Karabasz dla obecnych studentów łódzkiej Filmówki, Sapija, wykładowca tejże, mówił „Rzeczpospolitej” w ubiegłym roku:
– Choć często słyszę: „chciałbym to zrobić nie w stylu Karabasza”, to okazuje się, że te najlepsze produkcje odnoszące potem sukcesy, to właśnie te zrobione w ten sposób, czyli oparte na wnikliwej, pogłębionej dokumentacji i odpowiedniej relacji z bohaterem. Któremu trzeba poświęcić czas, wobec którego trzeba być delikatnym, szanować go.

Karabasz i filmowcy jego pokolenia zmagali się z pokonywaniem oporu sprzętu – były duże kamery, mikrofony, często pojawiała się konieczność użycia dodatkowego światła, ludzi. Dziś narzędzia tak się zrewolucjonizowały, że obserwacje bohatera można prowadzić właściwie niezauważalnie - kamerka może mieć wielkości pudełka zapałek. Tyle, ze trzeba umieć jej użyć - z myślenia i odpowiedzialności za to, co robimy – nikt nas nie zwolni.