Mariusz Cieślik: Międzynarodówka obrażonych

Rewolucja, gdy się zacznie, nie może się już zatrzymać.

Aktualizacja: 19.07.2020 07:20 Publikacja: 19.07.2020 00:01

Mariusz Cieślik: Międzynarodówka obrażonych

Foto: AFP

Nie będzie już czerwonoskórych. Washington Redskins ogłosili właśnie, że zmieniają nazwę. Gdyby drużyna amerykańskiego futbolu tego nie zrobiła, straciłaby sponsorów. Nie będzie też Eskimosów. Z rynku znikną amerykańskie i duńskie lody Eskimo.

W obu przypadkach mówimy o zmianie rewolucyjnej. To marki znane od dziesięcioleci (a w przypadku firmy z USA prawie od stu lat!), o ugruntowanej pozycji na rynku. A jednak producenci uznali, że należy zainwestować w wykreowanie nowego produktu. Na tym tle rebranding ryżu i sosów Uncle Ben's z uśmiechniętym Murzynem w logo nie wydaje się niczym szczególnie zaskakującym.

Od jakiegoś czasu wiemy, że Afroamerykanów obrażają książki Marka Twaina, „Przeminęło z wiatrem" i „Chata wuja Toma". A przecież wujek Ben niebezpiecznie przypomina tego ostatniego. Jednak zakaz używania określeń „czerwonoskóry" i „Eskimos" to pewna nowość. Oczywiście chodzi o to, że te słowa obrażają „rdzennych Amerykanów" (kiedyś zwanych Indianami) i Inuitów z Arktyki. A posądzenie o rasizm jest dla korporacji jeszcze groźniejsze niż podejrzenie o homofobię.

Są jakieś granice. Tego, że zabierają mi Winnetou, fanatykom poprawności politycznej nie wybaczę. Jeden z bohaterów mojego dzieciństwa bez wątpienia był czerwonoskórym, nie żadnym rdzennym Amerykaninem. Innych słów na określenie Indian ani tłumacze, ani Karol May w tamtych czasach po prostu nie znali. Dziś czerwonoskórzy nie istnieją, podobnie jak Eskimosi, o Murzynach nie wspominając. Winnetou, Odarpi syn Egigwy, Murzynek Bambo i Kali już są na cenzurowanym. A niedługo po prostu ich nie będzie.

Teoretycznie przeszłości zmienić nie można, książki są napisane tak, jak są napisane, filmy nakręcono tak, jak nakręcono, a słowa znaczyły to, co znaczyły. Niestety, fanatycy o tym nie wiedzą. I bardzo skutecznie prowadzą swoją krucjatę. Na razie przeciw niesłusznym słowom i produktom, ale już wkrótce również przeciwko niesłusznym dziełom, np. Karola Maya, Alfreda Szklarskiego czy małżeństwa Centkiewiczów. Widzieliśmy to niedawno na przykładzie „Przeminęło z wiatrem" i naszego swojskiego „W pustyni i w puszczy".

Taka jest logika rewolucji, kiedy się zacznie, nie może się już zatrzymać. I zapewniam, że niedługo jej efekty dotkną także nas.

Nie będzie już czerwonoskórych. Washington Redskins ogłosili właśnie, że zmieniają nazwę. Gdyby drużyna amerykańskiego futbolu tego nie zrobiła, straciłaby sponsorów. Nie będzie też Eskimosów. Z rynku znikną amerykańskie i duńskie lody Eskimo.

W obu przypadkach mówimy o zmianie rewolucyjnej. To marki znane od dziesięcioleci (a w przypadku firmy z USA prawie od stu lat!), o ugruntowanej pozycji na rynku. A jednak producenci uznali, że należy zainwestować w wykreowanie nowego produktu. Na tym tle rebranding ryżu i sosów Uncle Ben's z uśmiechniętym Murzynem w logo nie wydaje się niczym szczególnie zaskakującym.

Publicystyka
Roman Kuźniar: Atomowy zawrót głowy
Publicystyka
Jacek Czaputowicz: Nie łammy nuklearnego tabu
Publicystyka
Maciej Wierzyński: Jan Karski - człowiek, który nie uprawiał politycznego cwaniactwa
Publicystyka
Paweł Łepkowski: Broń jądrowa w Polsce? Reakcja Kremla wskazuje, że to dobry pomysł
Publicystyka
Jakub Wojakowicz: Spotify chciał wykazać, jak dużo płaci polskim twórcom. Osiągnął efekt przeciwny