Przypomniałem sobie tę anegdotę w ubiegłym tygodniu w Paryżu, w czasie prac grupy B20. Przygotowuje ona rekomendacje biznesowe dla państw G20, a Pracodawcy RP reprezentują w niej biznes Europy Środkowo-Wschodniej. Obrady były połączone z forum Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD), które jest corocznym szczytem tej organizacji. Zaprezentowano na nim raport o kondycji światowej gospodarki oraz jej perspektywach na najbliższe lata. Nie ma co go streszczać. Każdy, kto się interesuje gospodarką światową, powinien się z nim zapoznać na własną rękę. Warto jednak przytoczyć to, co powiedział w podsumowaniu sekretarz generalny OECD Angel Gurría.
„Wzrost gospodarczy będzie się utrzymywać przez najbliższe dwa lata, a perspektywy wzrostu krótkoterminowego są najbardziej korzystne w ciągu ostatnich lat". Dodał jednak także, że ożywienie to wciąż efekt działań polityki monetarnej banków centralnych oraz ulg fiskalnych. „To sugeruje, że dotychczas nie osiągnięto silnego, samowystarczalnego wzrostu" – podkreślił.
Wiecie już, skąd anegdota o wspinaczach? Angel Gurría na pytanie o samopoczucie globalnej gospodarki odpowiada jednym słowem: „dobrze". A dwoma? „Nie – dobrze". Widzimy wzrost, ale to jest wzrost osiągany dzięki kroplówkom finansowej inżynierii. Czyli na glinianych nogach. Nie jest ani pewny, ani ugruntowany.
W Polsce najczęściej poprzestajemy na pierwszej odpowiedzi. Słyszymy, że „jest dobrze" i osiadamy na laurach. Jakbyśmy zasłużyli na jakąś nagrodę. Za co? Za to, że cały świat wychodzi ze skóry, żeby wskaźniki wyglądały dobrze? Polska gospodarka płynie w globalnym nurcie – więc i nam te wysiłki pomagają. Ale czy my sami, czy nasze polskie fundamenty gospodarcze są mocne? Czy pozwalają na samozadowolenie i odtrąbienie zwycięstwa?
W raporcie OECD znaleźć można oceny poszczególnych gospodarek oraz ich perspektywy na najbliższe dwa lata. Jest średnia krajów grupy, jest Polska. Co nas czeka wg OECD? Spadek PKB z 4,6 proc. w 2018 roku do 3,8 proc. w 2019 roku. Inwestycje – spadek z 9,1 proc. do 7,1 proc. Inflacja bazowa, czyli bez cen energii i żywności wzrost z 1,2 proc. do 2,6 proc! Warto przy tym zerknąć na dane i prognozy dotyczące naszych sąsiadów: Czechów, Słowaków. Ich wskaźniki wyglądają bardzo podobnie do naszych. Polska gospodarka nie jest wcale taka wyjątkowa i niedościgniona. Czesi np. mają niższe bezrobocie od nas.