Ludzie władzy nie lubią, jak im się patrzy na ręce. Jednak historia pokazuje, że polityczna praktyka często odbiega od wyborczych obietnic, a nawet etycznych zasad czy obowiązującego prawa. Po to jednak mamy parlament, sądy i media, by nie dochodziło do nadużywania władzy. Problem w tym, że władza czasem robi wszystko, by niewygodne prawdy nie ujrzały światła dziennego. W ostatnich tygodniach mieliśmy tego kilka przykładów.

Na naszym własnym podwórku była to choćby sprawa wynagrodzenia dla pracowników Narodowego Banku Polskiego. Na pozór błaha, ale dlaczego prezes Adam Glapiński tak się wszystkim stawiał, by do jawności zarobków w jego publicznym banku nie doszło?

Problem z jawnością życia publicznego ma też Unia Europejska. W Brukseli jest zarejestrowanych przeszło 30 tys. lobbystów i wielu z nich zarabia kokosy. Najwyraźniej ten biznes się komuś opłaca, choć niekoniecznie obywatelom Unii. Komisja Europejska pod naciskiem organizacji pozarządowych zgłosiła projekt mający na celu zwiększenie jawności relacji pomiędzy instytucjami a lobbystami, lecz Parlament i Rada Europejska włożyły ten projekt do zamrażarki. Skorzystają na tym nie tylko lobbyści, ale też antyeuropejskie partie w zbliżających się wyborach.

Najbardziej pikantna sprawa ostatnich tygodni to aresztowanie Juliana Assange'a. Assange jest oskarżony w Szwecji o gwałt i w Ameryce o konspirację w celu złamania prawa komputerowego. Nie wiemy, na ile te oskarżenia kiedykolwiek się potwierdzą. Wiemy jednak, że Assange i WikiLeaks upublicznili tajne informacje na temat dość niemoralnych czy wręcz bezprawnych działań agencji amerykańskiego rządu. Nie ulega wątpliwości, że wiele postępków Assange'a jest kontrowersyjnych, lecz formalne zarzuty, które amerykański Departament Sprawiedliwości mu postawił, dotyczą praktyk stosowanych również przez poważne gazety w ich wysiłkach do odkrywania niewygodnej prawdy. Stawką jest więc wolność słowa i jawność życia publicznego. Dziś pod obstrzałem jest Assange, a jutro może nim być redaktor „New York Timesa" czy „Rzeczpospolitej".

Demokracja nie może funkcjonować bez jawności życia publicznego. Tajemnica państwowa powinna mieć wąskie i sztywne granice. Ujawnianie bezprawnych czy niemoralnych działań powinno być nagradzane, a nie karane.