Np. sztuka. Np. teatr. Zatem nie wszystko jest stracone, co mówię świeżo po powrocie z festiwalu Dwa Teatry, gdzie prezentowano słuchowiska Teatru Polskiego Radia i spektakle Teatru Telewizji. Pisałem już nieraz o ideologicznym szaleństwie i jałowym eksperymentatorstwie, które ogarnęło w ostatnich latach polskie sceny. O realizacjach, w których reżyser wie lepiej od Szekspira, co powinno znaleźć się w monologu Hamleta. O obrzydlistwach w rodzaju skrajnie nieudolnego „Mein Kampf” w stołecznym Teatrze Powszechnym. I teraz najważniejsze: ani w Teatrze Telewizji, ani Polskiego Radia, niczego takiego państwo nie spotkają. Ba, tak się składa, że w tym samym czasie w Gdyni trwał ważny dramaturgiczny festiwal Raport i tam triumfował Rafał Wojasiński, gość Dwóch Teatrów, tekstem napisanym dla radia. A w finale był napisany na konkurs Trójki dramat Tomasza Mana „Wojna Dziecko Matka”. To sztuki o czymś, dobrze zagrane i wyreżyserowane, głębokie i wyrafinowane formalnie. I z takim właśnie teatrem mieli do czynienie goście sopockich Dwóch Teatrów.

Ekipa Janusza Kukuły z Teatru Polskiego Radia wykonuje naprawdę dobrą robotę i w tym roku największe wrażenie zrobiło na mnie właśnie słuchowisko. „Wielka improwizacja” Wojciecha Tomczyka, opowieść o realizacji „Dziadów” Kazimierza Dejmka, od której zaczął się Marzec ’68. Kto nie słyszał Jerzego Radziwiłowicza recytującego monolog Gustawa-Konrada i odpowiadającą mu publiczność na Stadionie Legii (bo tam dzieje się akcja sztuki), niech żałuje. To czysta poezja. A były przecież także świetne realizacje telewizyjne (aż 28 premier przez rok!): „Wesele” w reżyserii Wawrzyńca Kostrzewskiego, „Generał” Jarosława Jakubowskiego, a z lżejszych np. „Paradiso” Andrzeja Strzeleckiego. A zatem nie wszystko jest stracone, bo są jeszcze artyści, którzy robią przedstawienia nie tylko dla swoich znajomych o podobnych poglądach, ale po prostu dla wszystkich widzów.

Autor jest zastępcą dyrektora Programu III Polskiego Radia