Sądząc po zdjęciach, „Niebiańska plaża” rzeczywiście wygląda jak spełnione marzenie o turystycznym raju: szmaragdowa woda, bielutki piasek, wokół przepiękne góry. Niestety, setki tysięcy ludzi, którzy co roku odwiedzali wysepkę Phi Phi Leh, bo chcieli poczuć się jak „boski Leo”, zadeptały plażę w zatoce Maya. I zniszczyły miejscowy ekosystem. Tak oto dokonało się wygnanie z turystycznego raju. Sprawa nie byłaby może warta uwagi, gdyby nie fakt, że dosłownie kilka dni wcześniej na greckiej wyspie znanej z kolei z filmu „Mamma Mia!” wprowadzono ograniczenia wstępu i zakazano wynoszenia kamieni. To nie jest żart, turyści robili to tak nagminnie, że wygrzebali gigantyczny dół. I tak kolejny turystyczny raj mógł się zamienić, by zacytować Białoszewskiego, w „szarą nagą jamę”.

W sumie nikogo to chyba nie dziwi, bo przecież wszyscy chcemy zobaczyć fontannę di Trevi („Dolce vita”), Paryż (kino od Renoira po Woody’ego Allena) i Central Park (komedie romantyczne i seriale). W związku z tym narażamy się na stanie w kilometrowych kolejkach na wieżę Eiffla czy do bazyliki św. Piotra. A także na przepychanie się z tysiącami przybyszów na ulicach czy w „kultowych” ponoć knajpach.

Dla antropologa kultury jest to jednak bardzo ciekawy przypadek, w którym Baudrillard spotyka się z Ortegą y Gassetem. Ten drugi, twórca fundamentalnej pracy „Bunt mas”, opisał w niej narodziny masowego społeczeństwa, które w dużym uproszczeniu można nazwać konsumpcyjnym. Ten pierwszy pokazał nam, że powszechność elektronicznych mediów sprawiła, że żyjemy w świecie symulakrów, czyli elektronicznych znaków, w których odbijają się inne znaki, a „rzeczywistość nie istnieje”. Innymi słowy, setki milionów turystów odwiedzają nie miejsca, tylko porównują ich obrazy wirtualne i realne. Jest to zatem zajęcie jałowe i pozbawione sensu, jak większość działań podejmowanych przez przedstawicieli zbuntowanych mas. Inteligentny człowiek nie powinien się tym zajmować, co napisawszy, udaję się na lotnisko, by udać się do Kotoru w Czarnogórze. Tego samego, który pierwszy raz zobaczyłem w bondowskim „Casino Royale”.

Autor jest zastępcą dyrektora Programu III Polskiego Radia