Nakładają się na to efekty globalnego ocieplenia, stąd gwałtowne anomalie pogodowe w Azji, Afryce i Ameryce Południowej, Środkowej i w Meksyku. Na burze związane z El Nino szykują się również Stany Zjednoczone.

Czy Europa też powinna mieć się na baczności? Ostatnia zima z El Niňo (2009/2010) rzeczywiście była mroźna. Ale zimy z El Nino tak potężnym jak obecne już takie mroźne nie były. Ta na przełomie 1982 i 1983 roku była łagodna, a ta z lat 1997/1998 – średnia. W sumie więc powinniśmy się spodziewać raczej temperatur wyższych niż przeciętne – o ile przyjmiemy, że gorący pacyficzny prąd wpłynie na naszą zimę. Ale nie jest to pewne. Ogólnie rzecz biorąc, związki pomiędzy El Nino i pogodą na Starym Kontynencie są nieustalone. Możliwe, że najbliższe miesiące pozwolą przeprowadzić badania, które trochę rozjaśnią tę kwestię.

Niezależnie od temperatury w Europie i tak odczujemy El Nino: wzrosną np. ceny ryżu, kawy, kakao, cukru trzcinowego. Natomiast pożary lasów indonezyjskich, które mają związek z El Nino (fenomen przedłużył porę suchą), wyemitowały więcej dwutlenku węgla niż gospodarka rosyjska przez rok. To odczuje cały świat.