Decyzja norweskich władz ucieszyła rolników, którzy skarżą się wilki. Uważają oni, że decyzja jest "inteligentna i uzasadniona", zważywszy na na "potencjalne szkody", jakie wyrządzają te zwierzęta, zwłaszcza w przypadku stad owiec.
Obrońcy środowiska naturalnego z kolei uważają decyzję zabicia 47 wilków za "masową rzeź". Jak mówi Nina Jensen, szefowa norweskiego oddziału WWF, jest będzie to największa hekatomba wśród zwierząt w tym kraju od 100 lat, kiedy polityka spowodowała wytępienie niemal wszystkich drapieżników.
Wilki są w Norwegii pod ścisłą ochroną od 1973 roku. Od ubiegłego - znajdują się na liście gatunków "krytycznie zagrożonych". Odrodzenie populacji stało się możliwe dzięki wspólnemu, szwedzko-norweskiemu programowi ochrony tych zwierząt.
Norwegia corocznie zezwalała, w ramach kontroli populacji wilków, na odstrzał kilku sztuk tych zwierząt. Gdy w 2013 roku zastrzelono ich aż 14 - wzbudziło to gwałtowny sprzeciw ekologów i przyrodników. Była to pierwsza taka sytuacja od 1949 roku.
Tegoroczna decyzja o odstrzale 47 sztuk budzi jeszcze gorętszy sprzeciw, zwłaszcza że ostatniej zimy podczas liczenia wilków odnaleziono tropy zaledwie 68 osobników żyjących na terenie Norwegii. Obecnie jest ich zapewne więcej, że względu na to, że wiosną i latem przyszły na świat młode, ale nie wiadomo, jaka jest ich liczba.