Rektor może sam ustalić wysokość opłat za studia dla obcokrajowców, ale nie mogą być one niższe niż planowany koszt kształcenia. Takie zmiany wynikają z wchodzącej w życie w sobotę, 22 sierpnia, nowelizacji rozporządzenia w sprawie podejmowania i odbywania przez cudzoziemców studiów i szkoleń.
Do tej pory studenci z innego kraju płacili 2 tys. euro za rok. Musieli też zapłacić z góry za cały okres nauki. Po zmianach wystarczy zapłacić za jeden semestr. Dotychczasowy poziom minimalnych opłat w ocenie środowiska akademickiego był barierą dla mniej zamożnych studentów z zagranicy.
– Obniżając czesne, zachęcimy studentów ze Wschodu. Wysokość opłat powinna leżeć w gestii rektora, bo przecież to on najlepiej wie, jakie są koszty kształcenia na jego uczelni – mówi prof. Leonard Etel, rektor Uniwersytetu w Białymstoku, na którym studiuje obecnie około 600 cudzoziemców.
Część ekspertów uważa jednak, że biednych i tak nie będzie stać na zagraniczne studia.
– Student musi sfinansować wyjazd i mieć środki na zagospodarowanie się w Polsce. Fakt, czy zapłaci za studia tysiąc euro czy dwa, nie przesądzi o tym, czy przyjedzie do nas się uczyć – mówi Paweł Hut, adiunkt w Instytucie Polityki Społecznej Uniwersytetu Warszawskiego.