Kandydat został przyjęty na studia magisterskie niestacjonarne na Uniwersytecie Opolskim. W umowie o warunkach odpłatności za studia zobowiązał się wnosić opłatę za cały okres ich trwania. Roczne czesne w zależności od roku studiów wynosiło od 4600 zł do 5600 zł, płatne w ośmiu comiesięcznych równych ratach. Rektor lub prorektor mógł jednak zmienić terminy płatności czy rozłożyć je na więcej rat albo zwolnić z części całości opłat. Wyższe uczelnie w Polsce tylko formalnie są bowiem bezpłatne.
W rzeczywistości na obleganych i popularnych kierunkach miejsc nie starcza dla chętnych. Reszcie pozostają uczelnie prywatne i płatne studia niestacjonarne na uczelniach państwowych.
Czytaj także: Opłata manipulacyjna
Nowo przyjęty student UO, który być może – wzorem innych – liczył na zwolnienie się bezpłatnego miejsca stacjonarnego po I semestrze – zaczął mieć trudności z płaceniem. W maju 2018 r. zaległości wyniosły 1,8 tys. zł plus odsetki. W konsekwencji prodziekan Wydziału Nauk Społecznych ds. organizacji i studiów niestacjonarnych orzekł o skreśleniu dłużnika z listy studentów z powodu niewniesienia opłat. Rektor utrzymał decyzję w mocy.
W skardze do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Opolu student zwrócił się o jej uchylenie i stwierdzenie, że nie może zostać wykonana do dnia uprawomocnienia się wyroku. Skreślenie z listy studentów określił jako działanie rażąco represyjne i dyskryminujące. Misją wyższej uczelni jest bowiem kształcenie i wychowywanie, a dopiero w dalszej kolejności - zysk. Nie uwzględniono też słusznego interesu skarżącego, który nie mógł na bieżąco regulować należności z tytułu czesnego i podejmował działania mające na celu pozyskanie pieniędzy.