Dezubekizacja: Łaska ministra dla wybranych policjantów

Wpływowi policjanci dzięki ministrowi odzyskali pełne emerytury.

Aktualizacja: 05.09.2019 06:10 Publikacja: 04.09.2019 19:13

Ustawa dezubekizacyjna miała przywrócić sprawiedliwość dziejową

Ustawa dezubekizacyjna miała przywrócić sprawiedliwość dziejową

Foto: PAP

Kazimierz Szwajcowski, Mirosław Hakiel i Bronisław Buniowski otrzymali z MSWiA decyzje uchylające obniżenie emerytur na mocy ustawy dezubekizacyjnej – ustaliła „Rzeczpospolita". Ci wpływowi, choć mający w karierze kontrowersyjne karty, funkcjonariusze policji z przeszłością m.in. w ZOMO, są w grupie 39 byłych funkcjonariuszy, wobec których zastosowano art. 8a ustawy, czyli wyłączenia w „wyjątkowych przypadkach".

Mgliste kryteria

Artykuł ten mówi, że minister może odstąpić od dezubekizacji „w szczególnie uzasadnionym przypadku", jeśli służba w aparacie represji (przed 31 lipca 1990 r.), trwała krótko, a po 12 września 1989 r. funkcjonariusz szczególnie zasłużył się dla wolnej Polski.

Dezubekizacja objęła ponad 38 tys. byłych funkcjonariuszy, odwołanie do ministra w oparciu o art. 8a złożyło 4,6 tys.

Czytaj także: MSWiA zmienia decyzje ws. emerytur byłych funkcjonariuszy służb PRL

O ile przywrócenie pełnej emerytury gen. Szwajcowskiemu decyzją szefa MSWiA (wiceministra Jarosława Zielińskiego) nie budzi zastrzeżeń w środowisku, to podobne potraktowanie dwóch pozostałych wysokich funkcjonariuszy służb – już zdecydowanie tak.

Szwajcowski podpadł pod ustawę, bo pod koniec lat 80. przez kilka miesięcy pracował w pionie przestępczości gospodarczej SB. Jednak epizod z ZOMO (gdzie trafił wbrew swojej woli) odrobił z nawiązką. Stał się legendą śląskiej policji, całe życie ścigał przestępców – w Katowicach i po ściągnięciu do Warszawy, gdzie w KGP kierował „pezetami", był wiceszefem Centralnego Biura Śledczego, i przez cztery lata (do 2012) zastępcą komendanta głównego. Wtedy policja wykryła aferę starachowicką i rozbijała gangi.

W tle tragedia Wujka

Bronisław Buniowski, wieloletni szef prewencji z Rzeszowa, ma za sobą krótką pracę w strukturach bezpieczeństwa państwa PRL – w styczniu 1987 r. przeniesiono go z funkcji dowódcy ZOMO w komendzie wojewódzkiej w Rzeszowie na naczelnika inspekcji wojewódzkiego urzędu spraw wewnętrznych. – Kontrolowaliśmy wyniki garnizonu – przekonuje nas Buniowski.

W inwentarzu IPN czytamy, że w WUSW cały czas był funkcjonariuszem MO. – Jak trafiłem do WUSW? Zostałem oddelegowany, o zdanie nikt mnie nie pytał. Po dziewięciu miesiącach napisałem raport o odejściu z zastrzeżeniem, że w innym wypadku odejdę ze służby – zapewnia Buniowski.

Nie wypiera się ZOMO – ta struktura nie podlegała jednak SB, ale Milicji Obywatelskiej, której nie wymienia ustawa. Jednak w opracowaniach IPN o pacyfikacji kopalni Wujek Buniowski się pojawia – był dowódcą grupy szturmującej bramę nr 1. Zomowcy używali broni długiej i strzelali do górników. Dziewięciu zginęło, dziesiątki raniono.

Buniowski w wolnej Polsce w prewencji służył 16 lat. – Liczyłem na sprawiedliwość – mówi dziś o decyzji ministra.

Zdumiony jest szeregowy policjant. – Rozgrzesza się za Wujka i dowodzenie strukturą używaną do tłumienia oporu przeciwko ówczesnej władzy – ocenia.

Niezatapialny

Największe kontrowersje budzi pozytywna decyzja wobec Mirosława Hakiela – byłego funkcjonariusza komunistycznej bezpieki, o którym głośno było, gdy w 2013 r. ówczesny szef MSWiA Bartłomiej Sienkiewicz obsadził go w roli „pełnomocnika ds. kiboli" – do walki z przestępczością stadionową – ujawnił to „Dziennik Gazeta Prawna", przypominając, że Hakiel wcześniej jako szef CBŚ brał udział „w jednym z największych skandali" w historii policji.

Hakiel w 1989 r. był inspektorem w wydziale polityczno-wychowawczym WUSW w Krakowie. Wydział odpowiadał za kontrolę funkcjonariuszy SB i MO, ich rodzin i koordynowanie pracy „ideowo– wychowawczej, wspólnie z organizacjami partyjnymi".

Później Hakiel szefował policyjnemu CBŚ w Krakowie i Rzeszowie. Za jego kadencji w Krakowie gangster ps. Goebbels z broni, na którą dostał pozwolenie od policji, zastrzelił konkubinę, jej znajomego, ranił jej ojca i się zabił. Ówczesny komendant główny policji Marek Bieńkowski odwołał Hakiela ze stanowiska.

– Uzbroili regularnego bandytę. Efekt: trzy osoby zabite, czwarta do końca życia będzie na „na twardej desce", z przestrzelonym kręgosłupem – mówi o tamtej sprawie wysokiej rangi oficer z KGP.

W 2008 r. Hakiel przyszedł do Straży Granicznej na szefa Zarządu Spraw Wewnętrznych, który tropi nadużycia. – Zawsze był czyimś znajomym i spadał na cztery łapy – ocenia jeden z byłych szefów policji.

„Rzeczpospolita" pytała o uzasadnienie tych 39 wyjątkowych decyzji – MSWiA nam odmówiło. Powód? RODO.

Pozytywne decyzje ministra, które pozwolą Buniowskiemu i Hakielowi znowu brać wysokie emerytury, są ciekawe jeszcze z innego powodu – obaj mają związki z regionem znanym z afery podkarpackiej mającej dwie odnogi – dotyczącą m.in. posła PSL Jana Burego, i sutenerów, w których agencjach towarzyskich miano nagrywać wpływowych klientów. Chodzi o agencje ukraińskich braci Jewgenija i Aleksieja R., o których wielokrotnie pisaliśmy. Gdy CBŚ rozbijało podobne „przybytki", to należące do R. długo były nietykalne – dziś wiemy, że oficerowie CBŚ z Podkarpacia brali łapówki za spokój agencji braci.

Przypadek czy coś więcej?

Uznaniowość i nietransparentność decyzji ministra oburza zdezubekizowanych. – Cała ustawa jest zła, bo wszystkich wrzuca do jednego worka. A przepis 8a wprowadzono dla „swoich", dlatego są w nim tak nieostre kryteria – komentuje Zdzisław Czarnecki z Federacji Stowarzyszeń Służb Mundurowych. Jak dowiedziała się „Rzeczpospolita", minister, co zaskakuje, nie objął „łaską" Wojciecha Majera, byłego dyrektora Biura Operacji Antyterrorystycznych w KGP, choć zatrzymywał niemal wszystkich najgroźniejszych gangsterów, a jego zasługi w zwalczaniu przestępczości są nie do przecenienia (sam Majer się o to nie starał, a za 12 oficerami, których objęła dezubekizacja ujął się komendant główny policji Jarosław Szymczyk - minister wydał pozytywne decyzje wobec czterech osób).

Ustawa dezubekizacyjna miała przywrócić sprawiedliwość dziejową, ale wszystkich potraktowała jednakowo. Obok funkcjonariuszy SB, objęła też np. maszynistki z MSW, urzędników bazy PESEL i kierowców BOR, które nigdy nie było w strukturach SB.

Kraj
Śląskie samorządy poważnie wzięły się do walki ze smogiem
Kraj
Afera GetBack. Co wiemy po sześciu latach śledztwa?
śledztwo
Ofiar Pegasusa na razie nie ma. Prokuratura Krajowa dopiero ustala, czy i kto był inwigilowany
Kraj
Posłowie napiszą nową definicję drzewa. Wskazują na jeden brak w dotychczasowym znaczeniu
Kraj
Zagramy z Walią w koszulkach z nieprawidłowym godłem. Orła wzięto z Wikipedii