O tym, jak przekształcać odchodzące w wyniku działania globalnych trendów gałęzie przemysłu tradycyjnego, szczególnie na przykładzie górnictwa węgla kamiennego, jak przeprowadzać takie zmiany w sposób jak najmniej odczuwalny społecznie, dyskutowali eksperci podczas debaty „Sprawiedliwa transformacja. Doświadczenia międzynarodowe, wskazówki dla krajów rozwijających się", która odbyła się w redakcji „Rzeczpospolitej".
Poważna transformacja górnictwa węgla kamiennego w Polsce na wielką skalę odbyła się dwie dekady temu, za rządu Jerzego Buzka. Wówczas zamknięto 23 kopalnie, dobrowolnie odeszło z pracy ponad 100 tys. górników. Wicepremierem i ministrem gospodarki, który przygotował plan zmian w tym sektorze, był wówczas Janusz Steinhoff, dziś przewodniczący Rady Krajowej Izby Gospodarczej (KIG).
– Przypomnę, że ta transformacja rozpoczęła się jeszcze w 1990 roku. Pierwsze reformy w górnictwie węgla kamiennego przeprowadził rząd Tadeusza Mazowieckiego. Wtedy w górnictwie pracowało ponad 400 tys. ludzi. A branża już wtedy generowała straty – przypomniał uczestniczący w debacie Janusz Steinhoff.
– Faktem jest, że najszybszy proces restrukturyzacji w górnictwie nastąpił w czasach rządu Jerzego Buzka. Wówczas, gdy obejmowaliśmy władzę, strata na tonie węgla sięgała 27 zł. Byliśmy jedyną siłą polityczną, która w kampanii wyborczej mówiła, że zamierza likwidować kopalnie. I potem łatwiej było nam to realizować, bo nie mamiliśmy górników populistycznymi hasłami, tak jak to często bywa, nie tylko zresztą w Polsce. Dlatego przeprowadziliśmy tę restrukturyzację najszybciej na świecie. Np. dwa razy szybciej, niż zrobiła to Margaret Thatcher w Wielkiej Brytanii, za znacząco mniejsze pieniądze. Przy czym przeprowadziliśmy ten trudny proces w warunkach zbliżonych do spokoju społecznego. Zbliżonych, bo pewnym zakłóceniem była kilkudniowa okupacja mojego ministerstwa. Ale w efekcie dialogu z partnerami społecznymi były sprzyjające tej transformacji. W efekcie likwidacja częściowa lub całkowita 23 kopalń i redukcja zatrudnienia o 100 tys. osób spowodowała radykalną poprawę wyników. Ze wspomnianej straty 27 zł na tonie, w 2001 roku uzyskaliśmy wynik dodatni 7 zł, czyli górnictwo stało się rentowne. Trzeba podkreślić, że nastąpiło to przy bardzo niskich stałych światowych cenach węgla. Reformy były potem kontynuowane – kreślił obraz tamtych realiów Janusz Steinhoff.