Złoty, który w tym roku należy do najbardziej zyskujących na wartości walut świata, w ostatnich dniach ponownie potwierdził swoją siłę. W środę kurs euro spadł chwilowo poniżej 4,19 zł. Tak nisko nie był od września 2015 r., miesiąca poprzedzającego wybory parlamentarne, wygrane przez PiS. Pierwsze zapowiedzi i decyzje rządu wzbudziły niepokój inwestorów i przyczyniły się – wraz z oczekiwaniami na podwyżki stóp procentowych w USA – do odpływu kapitału z Polski. Po majówce, gdy płynność na rynku walutowym wzrosła, złoty się jednak osłabił. W czwartek euro kosztowało około 4,22 zł. To wspiera oczekiwania analityków, że dalsze umocnienie polskiej waluty jest mało prawdopodobne. – Ostatnia fala aprecjacji złotego, tzn. spadek kursu euro z około 4,35 do 4,20 zł, była powodowana siłami, które moim zdaniem wygasną – mówi „Rzeczpospolitej" Jarosław Kosaty, strateg rynku walutowego z PKO BP.
Złoty ma potencjał...
Spośród ankietowanych przez „Parkiet" pod koniec kwietnia 22 zespołów analityków tylko najwięksi optymiści zakładali, że średni kurs euro w maju wyniesie 4,20 zł. Mediana prognoz wynosiła 4,24 zł. Tyle samo, jak przewidywali wtedy uczestnicy konkursu prognostycznego „Parkietu", ma wynosić średni kurs euro w całym II kwartale. W III kwartale polska waluta ma się osłabić do średnio 4,26 zł za euro.
Jednak zdaniem Przemysława Kwietnia, głównego ekonomisty X-Trade Brokers, który w ankiecie „Parkietu" nie uczestniczy, złoty może jeszcze zyskiwać. – W ubiegłym roku inwestorzy przesadzili z obawami o stan polskich finansów publicznych i ocenę wiarygodności kredytowej. Grudniowa decyzja agencji Standard & Poor's, która zmieniła perspektywę ratingu Polski z negatywnej na stabilną, te obawy jednoznacznie ucięła – tłumaczy Kwiecień. – Złoty jest ciągle niedowartościowany. Ożywienie w gospodarce strefy euro jest wyraźne i szerokie, co sprzyja napływowi kapitału do Europy. W takiej sytuacji złoty zwykle zyskuje wobec euro – dodaje. O tym, że zagraniczny kapitał do Polski płynie, świadczą m.in. dane Ministerstwa Finansów, według których w marcu zaangażowanie zagranicznych inwestorów w polskie obligacje skarbowe rosło czwarty miesiąc z rzędu, tym razem o 9,9 mld zł. To największy skok od połowy 2014 r.
...ale go nie zrealizuje
Pod wpływem lepszej od oczekiwań koniunktury w strefie euro i w Polsce w prognozach analityków optymizmu wyraźnie już przybyło. Pod koniec marca przeciętnie spodziewali się oni, że w II kwartale za euro będzie trzeba zapłacić średnio 4,27 zł, a w III kwartale 4,29 zł. W trwały spadek kursu euro poniżej 4,20 wciąż jednak nikt nie wierzy.
– W krótkim okresie przesłanką do oczekiwania osłabienia złotego jest wzmożona w maju i czerwcu repatriacja zysków przez działające w Polsce zagraniczne firmy. Taki sezonowy efekt było widać w ostatnich latach – wskazuje Łukasz Tarnawa, główny ekonomista Banku Ochrony Środowiska. – W średnim terminie trzeba ciągle mieć na uwadze ryzyko polityczne, związane z Brexitem i wyborami w Niemczech – dodaje. Tarnawa przyznaje jednak, że obecnie złotemu sprzyja dobra koniunktura w polskiej gospodarce i na giełdzie, co może sprawić, że jego prognoza, zakładająca powrót kursu euro do około 4,34 zł w III kwartale, może się okazać zbyt ostrożna. Ale nie sądzi, aby ten kurs miał być znacząco niższy.