#RZECZoBIZNESIE: Stanisław Gomułka: Obecnie powinniśmy mieć zerowy deficyt

Jesteśmy na granicy dopuszczalnego poziomu deficytu w sytuacji, kiedy wzrost gospodarczy jest stosunkowo dobry – mówi Stanisław Gomułka, główny ekonomista BCC, gość programu Pawła Rożyńskiego.

Aktualizacja: 18.05.2017 15:11 Publikacja: 18.05.2017 14:54

#RZECZoBIZNESIE: Stanisław Gomułka: Obecnie powinniśmy mieć zerowy deficyt

Foto: tv.rp.pl

Gość zaznaczył, że 4 proc. wzrost PKB w I kw. był oczekiwany i silnie związany z tym, że rok temu mieliśmy wyjątkowo słaby wzrost gospodarczy. - Należałoby dodać niskie tempo rok temu do obecnego i podzielić przez 2. Wtedy się okaże, że jest to w pobliżu 3 proc. - mówił.

- W okresie transformacji średnie tempo było ok. 4 proc. czasem nawet pond 5 proc. - przypomniał Gomułka.

Ocenił, że było to dostatecznie wysokie tempo, żeby osiągnąć sukces w doganianiu Europy Zachodniej. - Gdybyśmy w najbliższych latach mieli 4 proc. tempa wzrostu to byłoby fenomenalnie – mówił.

- Jasne jest, że w najbliższych 10-15 latach nie możemy mieć takiego tempa. Nawet 3 proc. nie jest pewne. Są prognozy, które mówią o tempie 2,5 proc. - zaznaczył.

Gomułka tłumaczył, że w tym roku oczekuje się dużej poprawy w obszarze inwestycji publicznych, szczególnie finansowanych z Unii Europejskiej.

- Mamy wątpliwość, co do inwestycji w sektorze prywatnym. Duża niepewność prawna powoduje, że przedsiębiorcy nie są pewni jakie będą skutki nowych rozwiązań na ich możliwości finansowania inwestycji – mówił.

- Oczekujemy też wzrostu stóp procentowych za 2-3 lata. Jeżeli przedsiębiorstwa wezmą duży kredyt to mogą mieć wtedy problem – dodał.

 

Finanse publiczne

Gość tłumaczył, że bardzo dobre wpływy z podatku VAT są w dużym stopniu związane z nadzwyczajnie wysokim importem.

- Oprócz tego jest efekt uszczelniania i pytanie co będzie w kolejnych kwartałach – mówił.

- Jeżeli uszczelnienie przyniesie 6-10 mld zł, to jest dużo mniej niż jest potrzebne, żeby sfinansować wydatki – zaznaczył.

Gomułka radził rządowi, żeby o efektach uszczelnienia mówił dopiero wtedy jak one już nastąpią, nie wyrażał się w sposób jakby to było pewne.

- Jeżeli się pojawi informacja, że oczekujemy dużego efektu uszczelniania, to natychmiast się pojawią pomysły jak te pieniądze wydać już teraz, pomimo tego, że ich jeszcze nie ma i może nie być – mówił.

Zaznaczył, że jesteśmy na granicy dopuszczalnego poziomu deficytu w sytuacji, kiedy wzrost gospodarczy jest stosunkowo dobry. - W takiej sytuacji powinniśmy mieć zerowy deficyt, a nawet nadwyżkę – ocenił.

- Kiedyś mieliśmy wzrost deficytu do blisko 8 proc. PKB. Teraz może być podobnie. Jeżeli będzie silne spowolnienie wzrostu gospodarczego to mamy silny wzrost deficytu i przekroczenie progu 3 proc. - ostrzegał.

Gomułka tłumaczył, że wielkość inwestycji zagranicznych jest obecnie na poziomie 10 mld euro rocznie. - To jest ok. 10 proc. wszystkich wydatków inwestycyjnych w Polsce. Średnio za ostatnie dwadzieścia kilka lat to było ok. 15 proc. Pytanie, czy inwestorzy zagraniczni nie będą w dalszym ciągu zmniejszać swoich wydatków – mówił.

- Pozytywną niespodzianką jest fakt, że nie doszło jeszcze do gwałtownego załamania w obszarze inwestycji zagranicznych. Jednak decyzje odnośnie obecnych inwestycji zostały podjęte 2-3 lata temu – dodał.

 

 

Wejście do strefy euro

Gość przyznał, że strefa euro w dużym stopniu uległa uzdrowieniu. - Nie było właściwie kryzysu w strefie euro. Był kryzys w kilku krajach strefy euro, ale zaczął się poza strefą euro, w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. Początek kryzysu nie wynikał ze specjalnych problemów w strefie euro, tylko została ona zaatakowana skutkami kryzysu, który pojawił się poza nią - tłumaczył Gomułka.

- Jako kraj nie jesteśmy gotowi do wejścia do strefy euro, bo nie mamy mechanizmu, który doprowadzi do spełnienia odpowiednich kryteriów. Jeżeli chcemy być wiarygodnym kandydatem, to musimy zacząć je wprowadzać – zaznaczył.

Gość zaznaczył, że 4 proc. wzrost PKB w I kw. był oczekiwany i silnie związany z tym, że rok temu mieliśmy wyjątkowo słaby wzrost gospodarczy. - Należałoby dodać niskie tempo rok temu do obecnego i podzielić przez 2. Wtedy się okaże, że jest to w pobliżu 3 proc. - mówił.

- W okresie transformacji średnie tempo było ok. 4 proc. czasem nawet pond 5 proc. - przypomniał Gomułka.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Dane gospodarcze
Polacy w lepszych nastrojach konsumenckich. Ale plany zakupowe skromne
Dane gospodarcze
Członkini RPP Iwona Duda: Nie widzę szans na obniżki stóp procentowych w tym roku
Dane gospodarcze
Popyt konsumpcyjny w górę, inflacja w dół
Dane gospodarcze
Ludwik Kotecki z RPP: Inflacja może wzrosnąć już w kwietniu-czerwcu
Dane gospodarcze
Węgrzy znów tną stopy procentowe