- Bronisław Komorowski. Urzędujący wówczas prezydent był zdania, że dyskusja nad systemem prezydenckim wymaga refleksji, ale „kierunek podziału władzy wykonawczej pomiędzy prezydenta a rząd odpowiada naszemu etapowi rozwoju demokracji". Opowiadał się za wprowadzeniem jednomandatowych okręgów wyborczych, wzmocnieniem systemu kontroli nad stanowionym prawem. Sceptycznie podchodził do zmniejszenia liczby posłów i senatorów.

- Andrzej Duda. Kandydat PiS na urząd prezydenta pytanie, czy w Polsce powinien być system prezydencki czy kanclerski, chciał uczynić „jednym z głównych punktów debaty konstytucyjnej". Stwierdzał, że obecny system dualizmu władzy wykonawczej „nie jest optymalny". Postulował wzmocnienie pozycji lidera opozycji. Miałby on prawo do „zabierania głosu zaraz po premierze w każdej sprawie, w której szef rządu wchodzi na sejmową mównicę". Proponował, by prokuratura podlegała ministrowi sprawiedliwości, a posłowie za łamanie prawa odpowiadali tak jak inni obywatele. W Senacie powinno być miejsce dla przedstawicieli Polonii.

- Aleksander Kwaśniewski. Zdaniem b. prezydenta nie nadszedł jeszcze czas na zmiany konstytucji. Stwierdzał, że debata na ten temat to „szukanie tematu zastępczego" i „mieszanie ludziom w głowach". Wśród ewentualnych zmian dostrzegał jednak potrzebę docenienia roli referendów oraz dyskusję nad formułą Senatu.

- prof. Andrzej Zoll. Były prezes Trybunału Konstytucyjnego uważał, że trzeba zmienić formę wyboru prezydenta. Powinien być wybierany przez parlament i sejmiki wojewódzkie. W konstytucji winien znaleźć się osobny rozdział o prokuraturze, a funkcje ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego winny być rozdzielone.