Sytuacja finansów publicznych pozostanie kiepska

W 2021 r. deficyt i zadłużenie państwa ponownie mają wzrosnąć. Wcześniej czy później, konieczne będzie zacieśnienie fiskalne, pocieszające jest jedynie to, że raczej później niż w 2021 roku.

Aktualizacja: 29.12.2020 06:10 Publikacja: 28.12.2020 21:00

Sytuacja finansów publicznych pozostanie kiepska

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

– Dopóki pandemia się nie skończy, dopóty finanse publiczne wciąż będą ponosić ogromne jej koszty. I to w kilku obszarach – zaznacza Sławomir Dudek, główny ekonomista Pracodawców RP.

Po pierwsze, to z publicznych pieniędzy finansowane są bezpośrednie koszty walki z chorobą, takie choćby jak zakupy testów, szczepionek, organizacji szpitalu covidowych, doposażenie służby zdrowia w niezbędny sprzęt medyczny, środki ochrony itp. Gigantyczne, znacznie zresztą większe, kwoty pochłaniają też programy pomocowe dla gospodarki, firm i pracowników.

– Jeśli będą kolejne fale pandemii i kolejne restrykcje dotyczące działalności gospodarczej, te koszty jeszcze wzrosną – zaznacza Dudek. – A są one niemałe. W przypadku ostatniego, częściowego lockdownu od listopada, pomoc jest przyznawana z chirurgiczną precyzją, a i tak to kwestia nawet 40 mld zł. Jeśli takich 40-miliardowych pakietów miałoby by być więcej, to będzie to duże obciążenie dla państwa – ocenia Dudek.

Czytaj także: Kto nam pożyczył grube miliardy na pomoc w kryzysie

Niezbyt korzystnie rysują się też perspektywy dochodów zasilających kasę państwa. – Wszystko zależy od kondycji gospodarki i rynku pracy. Trwa walka, by utrzymać liczbę pracujących, nie dopuścić do wzrostu bezrobocia – zauważa Sonia Buchholtz, główna ekonomistka Konfederacji Lewiatan. – Tymczasem już wiemy, że do połowy stycznia ma być zamknięta spora część usług, nie wiadomo, jak długo dochodzić będzie do siebie cała turystyka, gastronomia czy tzw. branża spotkań i wydarzeń. Choć te branże nie mają przeważającego udziału w polskim PKB, to być może skazane są na dłuższy niebyt, co ma wpływ na przychody finansów państwa – wyjaśnia ekspertka.

Dodatkowo nie do końca wiadomo, jaki wpływ na kondycję polskich firm będzie miał brexit, a także nowe obciążenia nakładane na przedsiębiorców, takie jak podwyżka płacy minimalnej czy nowe podatki i daniny publiczne.

W tej sytuacji trudno oczekiwać, by finanse publiczne mogły pochwalić się jakimiś świetnymi wynikami. Zresztą rząd to w pewnym sensie przewiduje, bo wedle jego prognoz deficyt sektora general government (według metodologii unijnej) ma sięgnąć 8 proc., co byłoby tylko niewielką poprawą wobec planowanych 12 proc. PKB na ten rok. Z kolei zadłużenie państwa ma wzrosnąć do 64,1 proc. PKB z 61,9 proc. w 2020 r.

– Ponieważ nikt nie przewiduje recesji w przyszłym roku, można oczekiwać nieco lepszej kondycji finansów publicznych niż w 2020 r. – komentuje Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu. – Wciąż jednak pozostaniemy w czerwonej strefie alarmowej, bo poziomy, jeśli chodzi o deficyt i zadłużenie, pozostaną rekordowo wysokie, przekraczające dopuszczalne limity – zaznacza.

Po części jest to uzasadnione ze względu na konieczną interwencję państwa na kryzys pandemiczny, co się dzieje w całej Europie. Ekonomiści wskazują jednak, że w Polsce zaskakujący jednak może być brak jakichkolwiek oszczędności po stronie wydatków budżetowych. – Nie chodzi przy tym o radykalne cięcia, ale o racjonalizację wydatków, takich np. jak na 13. i 14. emeryturę, optymalizacje programów społecznych pod względem ich celowości. Wcześniej czy później moim zdaniem od 2022 r. trzeba będzie zacząć proces zacieśnienia fiskalnego, by dostosować zadłużenie i deficyt do akceptowalnych poziomów. Ale po stronie rządu nie widać żadnych przymiarek w tym kierunku – zauważa Jankowiak.

– Rok 2021 też będzie rokiem kryzysowym, a w takiej sytuacji nie można rozpoczynać konsolidacji finansów publicznych – zaznacza też Sławomir Dudek. – Ale ten proces trzeba już teraz zaplanować i dokładnie przygotować. Tymczasem zamiary rządu w tym zakresie trudno odszyfrować. Z jednej strony politycy podkreślają, że 2021 r. to nie czas na zacieśnienie, z drugiej nie chcą zrezygnować z nowych podatków, choć będzie to duże obciążenie dla gospodarki. Mam wrażenie, że rząd znalazł się w pewnej pułapce. Im dłużej będzie zwlekał z ogłoszeniem planów niepopularnych przecież decyzji, tym bliżej będzie do wyborów w 2023 r., a okres przedwyborczy praktycznie uniemożliwia ruchy konsolidacyjne. Zobaczymy, jak wyjdzie z tej pułapki – zastanawia się Dudek.

– Dopóki pandemia się nie skończy, dopóty finanse publiczne wciąż będą ponosić ogromne jej koszty. I to w kilku obszarach – zaznacza Sławomir Dudek, główny ekonomista Pracodawców RP.

Po pierwsze, to z publicznych pieniędzy finansowane są bezpośrednie koszty walki z chorobą, takie choćby jak zakupy testów, szczepionek, organizacji szpitalu covidowych, doposażenie służby zdrowia w niezbędny sprzęt medyczny, środki ochrony itp. Gigantyczne, znacznie zresztą większe, kwoty pochłaniają też programy pomocowe dla gospodarki, firm i pracowników.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Budżet i podatki
Ponad 24 mld zł dziury w budżecie po I kwartale. VAT w górę, PIT dołuje
Budżet i podatki
Francja wydaje ciągle za dużo z budżetu
Budżet i podatki
Minister finansów: Budżet wygląda całkiem dobrze
Budżet i podatki
Polacy zmienili nastawienie do podatków. Zawinił Polski Ład
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Budżet i podatki
Unijne rygory fiskalne zablokują inwestycje