Takie są dane opublikowane w raporcie sporządzonym przez Tax Research. Jego autor Richard Murphy, profesor City University w Londynie, przez 20 lat był księgowym. Od 15 lat jest podatkowym aktywistą, założył organizację Tax Justice Network i walczy z praktykami unikania i uchylania się od płacenia podatków. Jego ostatni raport został zamówiony przez grupę Socjalistów i Demokratów w Parlamencie Europejskim, ale ta współpraca nie ogranicza się do tej jednej partii. O tym, że trzeba walczyć z praktyką unikania i uchylania się od płacenia podatków od kilku lat mówi się od prawej do lewej strony sceny politycznej. Komisja Europejska i państwa członkowskie prowadzą walkę z tym procederem, co sprawia, że luka podatkowa od 2005 do 2015 roku zmniejszyła się o ok. 12 proc. Wciąż jest jednak ogromna i wynosi ok. 823 mld euro.
Zmniejszyć szarą dziurę
Murphy w swoich obliczeniach wykorzystuje dane publikowane przez MFW, Komisję Europejską, polskiego ekonomistę Konrada Raczkowskiego oraz autorów tzw. metody MIMIC. Ta wielość źródeł jest ważna, bo na przykład oficjalne statystyki unijne, będące kompilacją danych przekazywanych przez urzędy krajowe, nie są w pełni wiarygodne. Co sama KE nieoficjalnie przyznaje. Jedynym krajem, który w miarę rzetelnie liczy całą lukę podatkową, jest Wielka Brytania. Poza nią państwa w większości liczą lukę z tytułu niezapłaconego podatku VAT, na podstawie której ekonomiści próbują szacować wielkość szarej strefy oraz całej luki podatkowej. Bo jeśli firma zataja przychody, to nie tylko z powodu VAT, ale też po to, żeby nie płacić podatków dochodowych czy składek społecznych.
Z danych o luce VAT wynika, że dochody z tego tytułu w Polsce mogłyby być o ok. 22 proc. większe, gdyby płaciła go szara strefa. To daje nam siódmy najwyższy wskaźnik w UE. To zła informacja. Ale dobra jest taka, że polskie władze przynajmniej mają tego świadomość. Bo średnia luka VAT, którą Murphy wyliczył na podstawie różnych danych, jest nawet nieco niższa niż oficjalne polskie szacunki opiewające na blisko 25 proc. (dane dla 2015 roku).
Co ciekawe wiarygodne dane mają kraje, których raczej stereotypowo nie kojarzymy z wydajnymi administracjami podatkowymi, jak Rumunia czy Grecja. One zresztą też mają bardzo wysoki udział szarej strefy w gospodarce. Jest natomiast grupa krajów tradycyjnie uznawana za prymusów przejrzystości administracji publicznej i finansów, która swoje luki VAT-owskie dramatycznie zaniża. Na przykład Estonia twierdzi, że ma lukę na poziomie 5 proc., podczas gdy faktycznie może ona sięgać 17 proc. Szwecja uważa nawet, że ma negatywną lukę na poziomie minus 1 proc., a faktycznie sięga ona prawdopodobnie 15 proc. Podobnie luki VAT zaniżają Finlandia czy Dania. – W tych krajach nie chcą się przyznać, że mają problem. Najbardziej jaskrawym przykładem jest Szwecja, której oficjalne krajowe statystyki nie mają nic wspólnego z rzeczywistością – mówi Murphy.