Johnson złamał słowo. Polegnie?

Na początku grudnia Brytyjczycy najpewniej pójdą do urn. Darują premierowi, że nie dotrzymał obietnicy wyprowadzenia kraju z Unii 31 października?

Aktualizacja: 29.10.2019 09:10 Publikacja: 28.10.2019 18:16

Londyn, 28 października. Zwolennik brexitu demonstruje pod parlamentem

Londyn, 28 października. Zwolennik brexitu demonstruje pod parlamentem

Foto: AFP

To już będą trzecie wybory w ciągu czterech lat. Co prawda w poniedziałek wieczorem Izba Gmin odrzuciła wniosek nad rozpisaniem głosowania nie w 2022 roku, jak wynika z normalnego kalendarza wyborczego ale znacznie wcześniej, już 12 grudnia. To była inicjatywa Partii Konserwatywnej, która nie mogąc doprowadzić do Brexitu pod koniec tego miesiąca chciała skorzystać z dobrych wyników w sondażach i przekonać wyborców, że jeśli jej powierzą raz jeszcze władzę, wreszcie zakończy proces rozwodu z Unią. 

Jednak zgodnie z przyjętą w 2011 r. ustawą o pracy parlamentu, przedterminowe wybory są możliwe tylko za poparciem 2/3 Izby Gmin - 434 posłów. Jednak wiecznie rozdarty między pro i anty-europejską frakcją w Partii Pracy Jeremy Corbyn zalecił swoim deputowanym wstrzymanie się od głosu. 

Źródła na Downing Street przyznają jednak, że w takim przypadku Johnson ma plan “B”. Jest gotów poprzeć propozycję Liberalnych-Demokratów (LD) i Szkockiej Partii Narodowej (SNP) odwołania ustawy z 2011 r. (do czego wystarczy zwykła większość) i na podstawie nowych, mniej restrykcyjnych przepisów ustalenia daty wyborów na 9 grudnia. Ceną takiego scenariusza dla torysów byłoby zaniechanie przez obecny parlament dalszych debat nad planem rozwodowym, który został wstępnie przyjęty przez Westminster w minionym tygodniu. 

Susan ma tego dość

Przed głosowaniem Mark Francois, jeden z liderów eurosceptycznej frakcji torysów, przypomniał niewygodną dla Johnsona prawdę: “Gdy w lipcu szykował się do objęcia teki premiera, zapytałem go, czy doprowadzi do brexitu nawet, jeśli będzie potop albo pożar. Odpowiedział patrząc mi w oczy: musimy to zrobić bo inaczej Partia Konserwatywna będzie skończona”.

Czy wyborcy rozliczą z tego Johnsona, dostrzegą w nim jedynie kolejnego premiera, który po 3,5 roku nie jest w stanie wypełnić mandatu powierzonego w referendum rozwodowym?

Jeszcze nigdy brytyjska scena polityczna nie była tak niestabilna. Te wybory są dla wszystkich partii politycznych ogromną niewiadomą - mówi “Rz” Joe Twyman, dyrektor londyńskiego centrum badania opinii publicznej Deltapoll. - Co prawda na razie tylko co szósty wyborca obciąża Johnson odpowiedzialnością za porażkę brexitu, ale do grudnia wszystko może się zmienić - dodaje. 

W 2017 r. Theresa May także postawiła przedterminowe wybory w nadzei, że dadzą jej solidną większość i pozwolą na przeforsowanie brexitu. Skończyło się na utracie przez torysów wielu mandatów i uratowanie rządu tylko dzięki wsparciu unionistów z Ulsteru - ale na warunkach, które w końcu nie pozwoliły Konserwatystom wyprowadzić Wielkiej Brytanii z Unii. 

Czy tak będzie i tym razem?

Atmosfera na ulicach Londynu zdaje się póki co potwierdzać analizę Joe Twymana: obojętności i niestabilności elektoratu, który przeciw torysom co prawda nie jest, ale też łatwo może zmienić zdanie.  

Głosowałam za pozostaniem w Unii, ale dziś jest mi już wszystko jedno, niech tylko podejmą jakąkolwiek decyzję. Przecież my się tym zajmujemy od 2016 r. - mówi Mary, 60-letnia weteranka stołecznych pracowni mody.

Ja już nie mogę na to patrzeć, tego śledzić. Muszę się wyłączyć, aby nie zwariować - tłumaczy 30-letnia Susan, która sprzedaje bilety metra na stacji Green Park. 

Ostatni pretekst Corbyna

W tej rozgrywce poza torysami inni też mają swoją agendę. Stawiając na wcześniejsze wybory, liderka liberałów (LD) Jo Swimson liczy na pro-europejski elektorat. W przeciwieństwie do laburzystów, jej ugrupowanie jasno opowiada się za powtórnym referendum i pozostaniem kraju w Unii. Nicola Sturgeon, szefowa SNP, plan ma bardziej dwuznaczny: oficjalnie szkoccy secesjoniści też są za integracją, ale gdyby Johnson utrzymał władzę i wyprowadził kraj z Unii sprawa niepodległości prowincji nabrałaby wiatru w żagle. 

Sondaże mówią, że SNP mogłoby nawet przejąć 50 z 59 miejsc, zarezerwowanych dla Szkocji w Westminister. Z kolei z 18,1 proc. poparcia, LD gonią laburzystów (25,4 proc.). Ale i torysi, choć mają zdaniem YouGov 35,1 proc. wyborców, nie mogą spać spokojnie bo z 11,3 proc. Partia Brexitu Nigela Farage’a ma dobry punkt wyjścia dla mocnego wyniku w grudniu.

Załóżmy tylko, że za parę tygodni Corbyn wreszcie się na coś zdecyduje i postawi na pozostanie kraju z Unii - wówczas wyborcy Liberałów mogą się na niego przerzucić i zapewnić zwycięstwo albo odwrotnie, ci zwolennicy lewicy, którzy głosowali w 2016 r. za wyjściem z Unii uznają go za zdrajcę - tłumaczy Joe Twyman. 

W poniedziałek Corbyn tłumaczył, że nie może poprzeć planu wcześniejszych wyborów dopóki nie ma absolutnej gwarancji, że 31 października Wielka Brytania nie wyjdzie z Unii bez porozumienia. Co prawda przywódcy Unii zgodzili się już na odłożenie wyborów do 31 stycznia, ale premier musi ta ofertę przyjąć. Późnym wieczorem i ten warunek spełnił nie pozostawiając liderowi laburzystów żadnego pretekstu do obstrukcji.

To już będą trzecie wybory w ciągu czterech lat. Co prawda w poniedziałek wieczorem Izba Gmin odrzuciła wniosek nad rozpisaniem głosowania nie w 2022 roku, jak wynika z normalnego kalendarza wyborczego ale znacznie wcześniej, już 12 grudnia. To była inicjatywa Partii Konserwatywnej, która nie mogąc doprowadzić do Brexitu pod koniec tego miesiąca chciała skorzystać z dobrych wyników w sondażach i przekonać wyborców, że jeśli jej powierzą raz jeszcze władzę, wreszcie zakończy proces rozwodu z Unią. 

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 785
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 784
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 783
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 782
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 779