2019: Będzie się o co potykać

Gospodarcze prognozy, choć opierają się na weryfikowalnych modelach, zawsze mają element zagadki. W nadchodzącym roku znaków zapytania będzie więcej niż dotychczas.

Publikacja: 26.12.2018 21:00

2019: Będzie się o co potykać

Foto: AdobeStock

Na razie wciąż mamy się z czego cieszyć, bo Polska kwitnie. Mamy za sobą świetne dwa lata, w 2018 r. wzrost PKB może sięgnąć nawet 5 proc., co znów ustawi nasz kraj w gronie unijnych liderów. Co więcej, także w 2019 r. nie powinno być wiele gorzej, bo średnia prognoz ekonomistów, którzy wzięli udział w ankiecie „Rzeczpospolitej", mówi o 3,8 proc. wzrostu. To oczywiście mniej niż obecnie, ale biorąc pod uwagę wielość niewiadomych, z którymi będzie się musiał zmierzyć świat w skali globalnej, a także to, co czeka nas na własnym podwórku, to i tak świetna perspektywa.

Oczywiście może być lepiej, ale ostrożniej byłoby dmuchać na zimne, bo miejsc, o które w przyszłym roku będzie można się boleśnie oparzyć, nie brakuje.

Pierwsze pytanie to kierunek rozwoju wojny handlowej USA z Chinami oraz resztą świata. Jej zaostrzenie będzie miało poważne konsekwencje dla globalnej układanki gospodarczej, która ma na nas większy wpływ, niż się wydaje. Co gorsza, w tej kwestii możemy tylko czekać, licząc, że może się nam upiecze.

Drugie pytanie to wciąż nierozstrzygnięta kwestia brexitu i tego, jak będą wyglądały relacje handlowe między Unią Europejską a Wielką Brytanią po rozwodzie. Dla nas jest to szczególnie ważne. Nie tylko dlatego, że na Wyspach mieszka wielu Polaków. Wielka Brytania jest naszym bardzo ważnym partnerem gospodarczym, nasze firmy transportowe są jednym z kluczowych graczy w przewozach pomiędzy Anglią a kontynentem, a więc mamy tu szczególnie dużo do stracenia. Niestety, wraz ze spadkiem znaczenia Polski w UE nasz głos w kwestii szczegółowych ustaleń rozwodu też stał się mniej słyszalny.

Trzecie pytanie to – szeroko rzecz ujmując – kwestia migracji. Jednym z największych zagrożeń, z jakimi mierzą się w tej chwili europejskie gospodarki, jest brak rąk do pracy. Problem ten dotyka zarówno Polski, jak i Niemiec, Czech, Słowacji czy Węgier. Do tej pory radziliśmy sobie jakoś, przyjmując pracowników z Ukrainy, o których w 2019 r. dzięki zmianie przepisów zaczną rywalizować także Niemcy. Co gorsza, inne kraje naszego regionu dużo zgrabniej poradziły sobie z kwestiami formalnymi związanymi z zatrudnianiem osób spoza UE, co stawia Polskę w znacznie gorszej pozycji przetargowej. Może się okazać, że brak rąk do pracy przy rekordowo niskim bezrobociu będzie jednym z największych hamulcowych szybkiego wzrostu w przyszłym roku.

Pytanie czwarte to konsekwencje postępującej etatyzacji polskiej gospodarki i coraz bardziej widocznych tendencji do ręcznego sterowania. Państwo coraz mocniej akcentuje swoją rolę jako właściciela i zarządcy, co nigdy dobrze się nie kończyło. Ponadto upaństwowienie procesów gospodarczych blokuje mechanizmy rynkowe, czego najlepszym przykładem jest ostatnie zamieszanie wokół cen energii. Na dłuższą metę to się dobrze nie skończy. Dochodzą do tego rosnące transfery socjalne, na co budżet czasu koniunktury może sobie w pewnym sensie pozwolić. Ale co będzie, kiedy sytuacja się zmieni?

Pytanie piąte to kwestia rosnących oczekiwań społecznych. Narracja gospodarczego sukcesu rodzi kolejne fale roszczeń. Mogą się one skumulować w roku wyborczym, gdy rządzącym bardzo trudno będzie powiedzieć „nie". Konsekwencją będzie poluzowanie dyscypliny budżetowej.

Pytanie szóste to wybory parlamentarne w Polsce, które mogą się zmienić w czas kupowania wyborców za pomocą coraz bardziej nierealnych ekonomicznie obietnic. Co będzie, jeśli wygrany zechce zrealizować choć część z nich?

Liczba zmiennych w gospodarczym równaniu jest znacznie większa, a wygląda na to, że do zmierzenia się choćby z częścią z nich nie jesteśmy przygotowani. Oczywiście można z optymizmem powiedzieć: „Znów się uda, bo Polsce się należy". Tylko że aby się należało, trzeba dzisiaj naprawdę solidnie się napracować.

Na razie wciąż mamy się z czego cieszyć, bo Polska kwitnie. Mamy za sobą świetne dwa lata, w 2018 r. wzrost PKB może sięgnąć nawet 5 proc., co znów ustawi nasz kraj w gronie unijnych liderów. Co więcej, także w 2019 r. nie powinno być wiele gorzej, bo średnia prognoz ekonomistów, którzy wzięli udział w ankiecie „Rzeczpospolitej", mówi o 3,8 proc. wzrostu. To oczywiście mniej niż obecnie, ale biorąc pod uwagę wielość niewiadomych, z którymi będzie się musiał zmierzyć świat w skali globalnej, a także to, co czeka nas na własnym podwórku, to i tak świetna perspektywa.

Pozostało 84% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację