Niskie ceny oryginalnych tworzyw sztucznych sprowadziły branżę recyklingu poniżej progu opłacalności. Rekordowo tanie tworzywa są dużo tańsze niż te z odzysku, w całej Europie zakłady recyklingu boją się upadku.

Dwucyfrowe spadki
Przemysł recyklingu tworzyw sztucznych gwałtownie zwolnił przez koronawirusa – spadł popyt na surowce, bo większość fabryk stanęła, a oryginalne tworzywa sztuczne mają rekordowo niskie ceny. Według cennika na portalu Plastech w kwietniu najmocniej spadły ceny tworzywa PET butelkowy, z którego produkowane są butelki na napoje – o 24 proc. w ujęciu rocznym, a z miesiąca na miesiąc o 7,5 proc. Tworzywo PP homo wykorzystywane np. do pojemników wielokrotnego użytku dla żywności potaniało o 23 proc. w ciągu roku i blisko 6 proc. w ciągu miesiąca, PP random jest tańszy o 21 proc., a o ok. 20 proc. spadły ceny tworzyw HDPE typu wtrysk, stosowane do produkcji zbiorników paliwa do samochodów czy skrzynek na butelki. Na 19 analizowanych tworzyw, nieznacznie podrożały jedynie półfabrykaty z poliamidu PA66.
Nurkujące ceny plastiku są dobrym wskaźnikiem poziomu produkcji z przemysłu – najbardziej cięły zamówienia motoryzacja i lotnictwo, które wykorzystuje tworzywa do jednorazowych opakowań. – Sektor budownictwa także wykorzystuje produkty z tworzyw sztucznych i tu też, odnotowujemy znaczące spadki. Nie odczuły skutków pandemii tylko opakowania dla sektora spożywczego, gdzie zamówienia są na stałym poziomie – mówi Robert Szyman, dyrektor generalny Polskiego Związku Przetwórców Tworzyw Sztucznych.
Raczej ulgi niż podatki
– Niskie ceny polimerów pierwotnych są pochodną ceny surowca pierwotnego, czyli ropy oraz popytu na tworzywa – mówi Konrad Nowakowski, prezes Polskiej Izby Odzysku i Recyklingu Opakowań. – Zapotrzebowanie na polimery spadło, a producenci dbają o swoją płynność finansową, więc bardziej im się opłaca sprzedawać taniej polimery i notować przychody niż czekać z surowcem, aż wzrosną ceny – uważa ekspert.