Chatham House, najważniejszy brytyjski i jeden z czołowych na świecie think tanków, zajmujących się badaniem stosunków międzynarodowych, przeprowadził sondaż na Białorusi. Jedynie 20,6 proc. respondentów zadeklarowało, że w wyborach 9 sierpnia głosowało na urzędującego od 1994 roku na Białorusi Aleksandra Łukaszenkę. Z kolei 52,2 proc. ankietowanych głosowało na Swiatłanę Cichanouską. Tymczasem 13,7 proc. badanych nie chciało zdradzić, na kogo oddało swój głos.

Chatham House przekonuje, że nawet biorąc pod uwagę błąd statystyczny, Cichanouska prawdopodobnie wygrała sierpniowe wybory, albo co najmniej miałaby szansę powalczyć w drugiej turze. Zwłaszcza, że aż ponad 70 proc. badanych nie ma wątpliwości, że wyniki wyborów sfałszowano.

Interesujące jest również to, że trwające już trzeci miesiąc protesty popiera 43,3 proc. społeczeństwa, 33,6 proc. popiera postulaty protestujących, ale wolą się nie angażować. Z kolei niemal co czwarty ankietowany (23,1 proc.) jest przeciwnikiem protestów.

Białorusini nie chcą wybierać pomiędzy Rosją a Zachodem. Ponad 41 proc. badanych uważa, że Białoruś powinna mieć sojusz zarówno z Rosją, jak i Unią Europejską. Ponad 23 proc. nie chce zawierania żadnych sojuszy. Zwolennikami sojuszu z wyłącznie z Rosją jest 27,2 proc. ankietowanych, a z kolei zaledwie 9,1 opowiada się za integracją z UE.

Autor sondażu dr Ryhor Astapenia z Chatham House powiedział rp.pl, że udział w sondażu wzięło 899 osób z różnych białoruskich miast.