Prezydent Białorusi Aleksandr Łukaszenko oświadczył w niedzielę, że parada z okazji obchodzonego w kraju Dnia Zwycięstwa 9 maja w Mińsku się odbędzie. Tymczasem z najnowszych danych białoruskiego resortu zdrowia wynika, że w kraju odnotowano 16705 zachorowań, z czego 877 tylko w ciagu ostatniej doby. Tymczasem zmarło 99 osób.

- Muszę powiedzieć, że my nie możemy odwołać parady. Po prostu nie możemy. Długo myślałem o tym. To emocjonalna, głęboko ideologiczna rzecz. Trzeba pamiętać, że ci ludzie (chodzi o uczestników II wojny światowej - red.) umierali, możliwe też z powodu wirusów i innych chorób. Nie odczuwali tego czasami i nawet nie myśleli o tym. Umierali dla nas - oświadczył białoruski przywódca w niedzielę, cytowany przez rządową agencję Biełta. - Co powiedzą ludzie. Możliwe, że nie od razu, ale następnego dnia powiedzą, że przestraszyliśmy się - dodał.

Stwierdził jednocześnie, że organizatorzy parady nie powinni nikogo "ciągnąć na siłę". - Jeżeli ludzie nie chcą i obawiają się o zdrowie, zrozumiemy to. Chętnych nie brakuje - tysiące ludzi chce by ta impreza się odbyła - mówił.

Białoruś będzie jedynym krajem wśród byłych republik ZSRR, gdzie 9 maja odbędzie się parada z okazji Dnia Zwycięstwa. Będzie to największa impreza masowa w Europie w czasach pandemii. Wcześniej WHO i ONZ namawiały władze w Mińsku do zawieszenia wszystkich imprez masowych.