"Nasze wyobrażenia o poszukiwaczach skarbów to mrzonki"

- Najczęściej oczami wyobraźni widzimy scenę jak z filmu: Matthew McConaughey skacze z motorówki do wody, na głębokości 10 m leży dywan złota, pucharów, kielichów, błyszczą rubiny - mówi Tomasz Michniewicz, podróżnik, dziennikarz, autor książki „Gorączka. W świecie poszukiwaczy skarbów"

Aktualizacja: 22.08.2018 23:23 Publikacja: 22.08.2018 22:31

"Nasze wyobrażenia o poszukiwaczach skarbów to mrzonki"

Foto: materiały prasowe

Rzeczpospolita: Firma Shinil Group z Seulu, zajmująca się poszukiwaniem skarbów, zlokalizowała na dnie Oceanu Spokojnego zatopiony w 1905 r. rosyjski krążownik „Dmitrij Donskoj", który przewoził złote monety, sztaby złota, klejnoty. Taki skarb rozpala wyobraźnię...

Tomasz Michniewicz: Pociąga nas fortuna, którą można zdobyć małym nakładem pracy. Bardziej sexy jest kufer pełen złotych sztabek, łańcuchów i pucharów niż zarobione na giełdzie 10 mln dol. Poszukiwanie skarbów wpisuje się w archetypiczny sposób rozumienia przygód, właściwy kulturze europejskiej.

Nasze wyobrażenia o poszukiwaczach skarbów są prawdziwe?

Najczęściej oczami wyobraźni widzimy scenę jak z filmu: Matthew McConaughey skacze z motorówki do wody, na głębokości 10 m leży dywan złota, pucharów, kielichów, błyszczą rubiny, wszystko się mieni. W ręku ma wiaderko, ładuje więc, ile się zmieści, i wraca na pokład. A potem resztę życia spędza na hamaku pod palmą na Kajmanach, utrzymując całą rodzinę do czwartego pokolenia. To powszechne wyobrażenie, które nie ma jednak nic wspólnego z rzeczywistością.

To jak wygląda rzeczywistość?

Zostawmy fantastów. Profesjonalnie zajmują się tym dobrze zarządzane firmy z rocznym budżetem 20–40 mln dol., posiadające kilka świetnie wyposażonych jednostek pływających, które przeczesują dno. Przypomina to pracę na budowie, tylko pod wodą. Jest to trudne, niebezpieczne i monotonne. Pracowałem z Mel Fisher's Treasures, największą tego typu firmą, która wydobyła największy dotąd skarb o wartości 350 mln dol. Znajdował się on w hiszpańskim galeonie „Nuestra Senora de Atocha" z I połowy XVII w. Założyciel firmy miał obsesję na punkcie skarbu. Jego odnalezienie zajęło mu ponad 20 lat. W tym czasie pięciokrotnie zbankrutował, wydał cały majątek rodzinny i skłócił ze sobą wszystkich – dzieci go znienawidziły. Jest to więc dramatyczna historia.

Co stało się ze skarbem?

Został podzielony przez załogę. Fisher miał 30 nurków, wszyscy dostali swoją część skarbu – każda o wartości liczonej w milionach dolarów. Ale chyba ani jedna osoba z załogi nie skończyła dobrze. Mamy błędne wyobrażenie o tym, co dzieje się po znalezieniu skarbu. Myślimy, że szukali 20 lat, ale w końcu znaleźli, powinni więc być szczęśliwi. Tymczasem do drzwi nurków szybo zapukał urząd skarbowy – obowiązywał wówczas 50-proc. podatek od znalezionego skarbu – domagając się należnych pieniędzy. Ale pieniędzy załoga jeszcze nie otrzymała. Miała jedynie jutowe worki pełne starych złotych monet.

Co było dalej?

Znakomita większość nurków, by mieć na podatki, niemal natychmiast sprzedała swój skarb, ale jak się okazało... za mniejszą wartość niż wynosił podatek. Rynek antykwaryczny jest niezwykle delikatny i gdy nagle zalała go fala dublonów z 1622 r., to ich cena drastycznie spadła. Skończyło się to nie tylko długoletnią dziurą w życiorysie, ale jeszcze długami, a w wielu przypadkach również samobójstwem.

W Polsce natomiast trwają poszukiwania złotego pociągu i Bursztynowej Komnaty.

Kiedy zrobiło się w mediach głośno o złotym pociągu, mówiłem, że dam sobie uciąć lewą nerkę, że ten pociąg nie zostanie odnaleziony. I dalej to podtrzymuję. Wygląda to na sprytnie przeprowadzoną akcję wyłowienia inwestorów, od których będzie można wyciągnąć pieniądze. Wprawdzie nie mam na to dowodów, są to tylko moje przewidywania, ale oparte na dwóch latach spędzonych ze światowymi poszukiwaczami skarbów i obserwacji, jak oni działają. A zdobycz skarbu nie jest jedynym źródłem przychodu w tej branży.

Aby szukać skarbu, potrzebne są środki finansowe, pochodzące od inwestorów. Chcą oni być częścią tak romantycznego przedsięwzięcia. Jednak wielokrotnie widziałem krętaczy, wykorzystujących naiwnych inwestorów. Tak więc, gdy usłyszałem legendę o zakopanym w tunelu złotym pociągu, pełnym złota i srebra, było dla mnie oczywiste, że to ściema. Od medialnych doniesień minęło kilka lat, a pociągu wciąż nie ma. Byli za to inwestorzy.

Rzeczpospolita: Firma Shinil Group z Seulu, zajmująca się poszukiwaniem skarbów, zlokalizowała na dnie Oceanu Spokojnego zatopiony w 1905 r. rosyjski krążownik „Dmitrij Donskoj", który przewoził złote monety, sztaby złota, klejnoty. Taki skarb rozpala wyobraźnię...

Tomasz Michniewicz: Pociąga nas fortuna, którą można zdobyć małym nakładem pracy. Bardziej sexy jest kufer pełen złotych sztabek, łańcuchów i pucharów niż zarobione na giełdzie 10 mln dol. Poszukiwanie skarbów wpisuje się w archetypiczny sposób rozumienia przygód, właściwy kulturze europejskiej.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Archeologia
Kolos Konstantyna powrócił do Rzymu. Można go zobaczyć w Muzeach Kapitolińskich
Archeologia
Egipt restauruje piramidę w Gizie. "Dar dla świata XXI wieku"
Archeologia
We włoskim Paestum odkryto dwie nowe świątynie doryckie
Archeologia
Cucuteni-Trypole. Wegeosady sprzed sześciu tysięcy lat
Archeologia
Szwajcaria. Detektorysta znalazł na polu marchwi biżuterię sprzed 3,5 tysiąca lat