Krzyżak: Człowiek papieża na polu minowym

Oskarżenia wobec abp. Głódzia są na tyle poważne, że nuncjusz nie może przejść obok nich obojętnie. Wyjaśnienie ich jest dla Kościoła testem wiarygodności.

Aktualizacja: 01.11.2019 09:32 Publikacja: 30.10.2019 19:33

Nuncjusz apostolski abp. Salvatore Pennacchio

Nuncjusz apostolski abp. Salvatore Pennacchio

Foto: Joanna Adamik / Archidiecezja Krakowska

Pod adresem abp. Sławoja Leszka Głódzia padły w minionych dniach zarzuty ubliżania, publicznego poniżania i psychicznego znęcania się nad księżmi. Reportaż z wypowiedziami duchownych o tym, jak traktuje ich biskup, pokazał TVN 24. Oskarżenia nie są nowe. Już w 2013 r. artykuł na ten temat opublikował tygodnik „Wprost". Arcybiskup Głódź uznał oskarżenia za atak, a w oświadczeniu pisał, że wybacza „donosicielom" i prosi też o wybaczenie tych, których mogło dotknąć jego zachowanie. Sprawa się rozmyła.

Teraz jednak 16 kapłanów archidiecezji gdańskiej przesłało do nuncjusza apostolskiego abp. Salvatore Pennacchio list, w którym podtrzymują postawione w reportażu TVN 24 zarzuty oraz wyrażają gotowość do ich osobistego przedstawienia nuncjuszowi. Ze zrozumiałych względów w oświadczeniu przekazanym mediom nie ma ich nazwisk. Są w liście do nuncjusza.

Decyzja o ujawnieniu personaliów wymagała od księży odwagi. W nuncjaturze pracują ludzie – z kilkoma abp Głódź zna się jeszcze z czasów pracy w Watykanie – a natura ludzka ma to do siebie, że trudno jej utrzymać tajemnice. Nazwiska skarżących się metropolita gdański prędzej czy później pozna i może im pokazać, gdzie jest ich miejsce w szeregu. Powie ktoś, że to fantastyka. Odpowiem, by sprawdził, co stało się z kapłanami, którzy przed laty usiłowali zainteresować nuncjaturę zachowaniami abp. Juliusza Paetza.

Choć oskarżenia w obu tych sprawach mają inny ciężar gatunkowy, to jednak jest między nimi wiele podobieństw. I w jednej, i w drugiej murem za biskupem stanęli jego biskupi pomocniczy (niektórzy pełnią dziś eksponowane stanowiska w Kościele), kolegium konsultorów i dziekani. Sprawą abp. Paetza na poważnie zajęto się dopiero wtedy, gdy stała się publiczna. I choć ówczesny metropolita poznański zrezygnował, to jednak nigdy nie podano do wiadomości powodów rezygnacji. Nigdy nie potwierdzono stawianych mu zarzutów. Pewnie dlatego, by uniknąć tzw. zgorszenia. Ale ono i tak było. Tyle że przez lata Kościół udawał, że jest inaczej.

Tu i ówdzie pojawiają się informacje, że abp Głódź wkrótce zrezygnuje. Nie należy tego oczekiwać. Nie od dziś wiadomo, że „kościelne młyny mielą powoli", sprawa będzie zatem wyjaśniana tak długo, by pozwolić abp. Głódziowi na spokojne przejście w sierpniu 2020 roku na emeryturę. Temat zostanie zamknięty, bo kogo będzie interesował biskup senior. Co najwyżej nakaże mu się spędzać emeryturę „na modlitwie w odosobnieniu".

A jednak dla Kościoła, który w ostatnim czasie poświęca wiele uwagi kwestii nadużywania władzy, wyjaśnienie tej sprawy powinno być punktem honoru. To duży test sprawności dla nuncjusza, ale idzie w nim też o wiarygodność papieża.

Pod adresem abp. Sławoja Leszka Głódzia padły w minionych dniach zarzuty ubliżania, publicznego poniżania i psychicznego znęcania się nad księżmi. Reportaż z wypowiedziami duchownych o tym, jak traktuje ich biskup, pokazał TVN 24. Oskarżenia nie są nowe. Już w 2013 r. artykuł na ten temat opublikował tygodnik „Wprost". Arcybiskup Głódź uznał oskarżenia za atak, a w oświadczeniu pisał, że wybacza „donosicielom" i prosi też o wybaczenie tych, których mogło dotknąć jego zachowanie. Sprawa się rozmyła.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Roman Kuźniar: Atomowy zawrót głowy
Publicystyka
Jacek Czaputowicz: Nie łammy nuklearnego tabu
Publicystyka
Maciej Wierzyński: Jan Karski - człowiek, który nie uprawiał politycznego cwaniactwa
Publicystyka
Paweł Łepkowski: Broń jądrowa w Polsce? Reakcja Kremla wskazuje, że to dobry pomysł
Publicystyka
Jakub Wojakowicz: Spotify chciał wykazać, jak dużo płaci polskim twórcom. Osiągnął efekt przeciwny