„Mam wrażenie, że została wykorzystana" – mówiła przed wyborami w 2015 roku Małgorzata Kidawa-Błońska o Beacie Szydło, nie dając wiary, że po ewentualnej wygranej PiS obejmie ona stery rządu. Przez lata politycy PO podważali samodzielność i wiarygodność Szydło jako szefowej rządu. „Kaczyński jako szef zwycięskiej partii powinien zostać premierem, a nie sterować rządem z tylnego siedzenia. Dzisiaj Kaczyński jest Krzaklewskim bis. Doradzałbym mu więcej odwagi i odpowiedzialności, a mniej ukrywania się za kobietą" – mówił Grzegorz Schetyna, a opozycja chóralnie namawiała Kaczyńskiego, żeby objął stery władzy, gdyż nie jest normalne, by lider zwycięskiej partii nie był premierem.

Czytaj także: Czy Kidawa-Błońska może być Szydło Platformy?

Nic tak nie szkodzi politykowi jak jego własne słowa z przeszłości. Dzisiaj PO wchodzi w buty PiS. Grzegorz Schetyna odnalazł swoją Beatę Szydło. Na wybory prezydenckie lider PO będzie szukał swojego Andrzeja Dudy. Strategia polityki cienia dała sukces PiS, więc Schetyna liczy na powtórzenie sukcesu Kaczyńskiego. Według wcześniejszych deklaracji polityków Platformy w demokracji premierem powinien być szef zwycięskiej partii. Problem w tym, że Kidawa-Błońska liderką PO nie jest. Przed Platformą wybory wewnętrzne. Jeśli partia serio traktuje swoją kandydatkę oraz swoich wyborców, Kidawa-Błońska powinna zostać wybrana na nowego szefa. Schetyna mówił, że sytuacja, w której rządzi premier niebędący liderem partii, kończy się modelem wschodnim, a dziś Morawiecki, jak wcześniej Szydło, jeździ na Nowogrodzką odbierać polecenia od swojego szefa. Czy premier Kidawa-Błońska odbierałaby rozkazy od przewodniczącego PO z Wiejskiej? Testem wiarygodności Schetyny i całej partii będzie oddanie przywództwa w PO Kidawie-Błońskiej.

Dzisiaj Schetyna chce upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Jeśli PO przegra wybory, na co wiele wskazuje, to winą będzie mógł obarczyć kandydatkę na premiera, z której uczynił twarz kampanii Koalicji Obywatelskiej. To pozwoli mu zachować władzę w partii i przeczekać do kolejnych wyborów, a wówczas może koniunktura na PiS minie i sam będzie mógł się starać o fotel premiera. Jednak na końcu wyborcy zapytają o wiarygodność PO. Twarze rządzących mają się zmienić, ale technologia władzy ma pozostać bez zmian? Czy społeczeństwo potrzebuje nowego naczelnika czy powrotu do demokratycznych zasad funkcjonowania państwa? Odpowiedź wydaje się oczywista.