Lewica w ubiegłym roku zjednoczyła trzy partie i trzy pokolenia, weszła do Sejmu i wydawało się, że będzie tylko zyskiwać na fali wydarzeń. Dziś już wiadomo, że najważniejszym wydarzeniem w tym roku jest pandemia koronawirusa. Lewicy w kampanii prezydenckiej potrzeba czegoś więcej niż tylko dobrego wyniku, bo jak wielokrotnie pisaliśmy, pandemia zmienia reguły gry. Wszyscy muszą się orientować na nowo w zmieniającym się politycznym, społecznym i gospodarczym krajobrazie.

Kampania zaczyna się od nowa. Biedroń wrócił do spotkań bezpośrednich i wieców w Polsce, poza dużymi miastami. Wykorzystuje też swoją biografię. Ale nie tylko. Lewica stawia na to, by wyrażać emocje społeczne. Plan też jest taki  - jak wynika z naszych rozmów - by Biedroń stał się symbolem powrotu do normalności. W poniedziałek Lewica poparła postulat abolicji mandatów dla osób ukaranych w czasie epidemii koronawirusa. Ten postulat był podnoszony przez protestujących, w tym członków i liderów AgroUnii. Wcześniej Biedroń w trakcie wizyty na bazarze w Łowiczu wyraził solidarność z protestującymi. W tej strategii widać, że Lewica i jej kandydat próbują zakorzenić się w "lokalności". Jak twierdzą w rozmowach z nami przedstawiciele sztabu, Biedroń jest kojarzony z dużymi miastami i potrzebuje "drugiej nogi". Ma być w tym wiarygodny jako "chłopak z Krosna" i były prezydent Słupska.

W trakcie kampanii o to samo zabiega też Rafał Trzaskowski, który podróżuje i mobilizuje wyborców w dużych miastach, ale też bardzo często odwiedza mniejsze miejscowości, gdzie akcentuje swoja rolę jako samorządowca. Partie w tym roku zaczynają wychodzić poza swoje macierzyste elektoraty. Widać to i w strategii Lewicy, i w kampanii Trzaskowskiego, i w PSL, które walczy o wielkomiejski elektorat.  Postawienie przez PiS na Mateusza Morawieckiego w kampanii Dudy też pokazuje, że prezydent walczy w ten sposób o elektorat inny niż tradycyjny dla partii Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich.

Ostatnim wyrazistym pomysłem Biedronia, który przebił się w kampanii był wielki program wyrównania szans, w nim m.in. milion nowych mieszkań na wynajem, tablety dla uczniów w ramach walki z wykluczeniem cyfrowym. Lewica szuka tez sojuszników w branżach.  Interpelację o zarobkach pielęgniarek złożyli niedawno jej parlamentarzyści. Odbiór tych pomysłów pokazuje, że mimo niezbyt satysfakcjonujących w tej chwili wyników sondażowych Lewica i Biedroń nie poddają się i poszukują momentu, który przyniesie polityczne odbicie. Ostatnie tygodnie to dominacja sporu PO i PiS.  Ale jeśli nastąpi ponowne nim zmęczenie, to Biedroń, Hołownia i Kosiniak-Kamysz szybko na tym zyskają. To jest trend, który warto obserwować.