Internetowa rozmowa Moniki Olejnik z Piotrem Metzem, szefem redakcji muzycznej Polskiego Radia, mówi więcej o tym, co wydarzyło się w Trójce, niż najwznioślejsze deklaracje niektórych odchodzących redaktorów. To rozmowa dobrych znajomych, w której Metz tłumaczy, że już nie wytrzymał. Pokazuje też SMS, który otrzymał od dyrektora Programu Trzeciego, w którym nakazuje on „zniknięcie” piosenki Kazika z anteny. „To sprawa dla mnie fundamentalna” – mówi Metz.
Bo są takie sytuacje w życiu porządnego człowieka, w których ktoś, kto chce zajmować się np. sztuką, muzyką czy teatrem, trafia do partyzanckiego oddziału. Jak Zbyszek Cybulski w filmie „Giuseppe w Warszawie”. Odejście z pracy nie wymaga aż takiej odwagi, jak pójście do partyzantki, ale to bardzo trudna decyzja. Bo oznacza rzucenie się główką w dół, w politykę. Nielubianą, lekceważoną, brudną. Tego nie da się załatwić cytatem z Rogera Watersa czy Boba Dylana.
Czytaj także:
Dziennikarz Trójki: Dyrektor mógł nie wiedzieć, kto to Kazik
O tym, że publiczne media są zależne od polityków, od samego początku, kiedy tylko powstały, wiedzą wszyscy. Kiedyś tłumaczono to nawet względami obronności. Sprawa była śmiertelnie poważna we wrześniu 1939 roku. No i jak inaczej przekazywać w czasach zimnej wojny informacje o imperialistycznym zagrożeniu i stonce, niż przez radio? W czasach dyktatury media państwowe nieodmiennie były narzędziem propagandy. W czasach III RP – obiektem szalonego apetytu politycznego wszystkich rządzących. Ale dało się żyć, szczególnie jeśli ktoś był dziennikarzem muzycznym albo filmowym. Co innego polityka... No, ale tym zajmujemy się przecież z własnego wyboru, prawda? Nieprawda. Odeszłam z Programu Pierwszego Polskiego Radia, kiedy moje nazwisko zaczęło znikać z grafiku. Radio zarządzane przez PiS chciało mnie wypluć – i wypluło, nie bez mojego żywego udziału. Mimo że zaczęłam pracę w nim w czasach pierwszych rządów PiS.