Propozycja przewodniczącego PO Borysa Budki, by 10. rocznicę katastrofy smoleńskiej uczcić nadaniem jednej z warszawskich ulic imienia Lecha Kaczyńskiego, to zwiastun normalności w naszej polityce.

Dotąd Platforma była w tej sprawie uparta, wiedząc, że prowokuje PiS. Wyjaśnienie przyczyn katastrofy stało się refrenem, który doprowadził PiS do władzy. Ideę „wyjaśnienia” katastrofy skompromitował jednak Antoni Macierewicz, więc zeszła z politycznej agendy.

Ale Smoleńsk dzielił Polaków. Dlatego gest Budki warto potraktować jako próbę zasypania podziału.

Może się to okazać największym pożytkiem ze zmiany w Platformie. Może to sygnał, że nowe pokolenie chce wyjść z dotychczasowych kolein i nie toczyć starych sporów.

Ale jest coś, co uderza w wiarygodność tego gestu. To brak reakcji władz PO na wygłupy posłanki Klaudii Jachiry. Tak, każda partia musi mieć swojego błazna, był Janusz Palikot, potem Stefan Niesiołowski. PiS miał Krystynę Pawłowicz czy Dominika Tarczyńskiego. I tak właśnie jak wiarygodność intencji PiS zweryfikował awans Pawłowicz do Trybunału Konstytucyjnego, tak szczerością prób zasypania smoleńskich podziałów przez PO będzie reakcja na jej kolejny filmik, w którym Jachira nie tylko drwi z chrześcijan i katolików, ale znów szarga pamięć Lecha Kaczyńskiego i tragedii sprzed dziesięciu lat.