Słowa prezesa PiS nierzadko "ustawiały" temat polityczny na kilka kolejnych dni. Teraz, po odsłonięcia pomnika na Placu Piłsudskiego i innym kształcie wydarzeń co miesiąc, o miesięcznicy w mediach było głośno tylko ze względu na wczorajszą rozmowę w samochodzie z udziałem Jarosława Kaczyńskiego, premiera Mateusza Morawieckiego i szefa MON Mariusza Błaszczaka.

W sierpniu 2017 roku prezes PiS Jarosław Kaczyński zapowiedział, że 96. miesięcznica będzie ostatnią. Punktem zwrotnym w całej sprawie okazało się przesłanie Jarosława Kaczyńskiego z tej właśnie, 96. miesięcznicy i jednocześnie kolejnej rocznicy Smoleńska. - Kończymy, ale przede wszystkim dlatego - i to jest ta przesłanka główna - że doszliśmy do celu - tam już odsłonięto pomnik, niedaleko stąd, w pięknym miejscu na placu Piłsudskiego - mówił wtedy Kaczyński. Od tej chwili miesięcznice odbywają się nadal, ale w innym formacie - bez przemówień prezesa PiS. Jeszcze kilkanaście miesięcy temu wydawało się, że te uroczystości będą stałym i niezmiennym punktem w przestrzeni publicznej. Decyzją prezesa PiS stało się jednak inaczej, co zmieniło ton debaty publicznej i polityki w ogóle. To najlepiej pokazuje, jak dużą siłę oddziaływania ma Jarosław Kaczyński. Również na swoich zwolenników. Teraz odbywa się co miesiąc msza, politycy PiS składają też kwiaty pod pomnikiem na pl. Piłsudskiego. Media niemal zupełnie nie interesują się tymi wydarzeniami.

Temat pomnika ofiar katastrofy bardzo mocno dzielił uczestników życia publicznego. Nie stał się jednak tematem w kampanii w Warszawie mimo wielu przewidywań, że tak się właśnie stanie. W tej kampanii liczą się jednak zupełnie inne rzeczy. Owszem, w przeszłości Rafał Trzaskowski mówił o tym, że być może powinno odbyć się referendum w sprawie dalszych losów pomnika, ale im dłużej od jego odsłonięcia, tym mniej to wydaje się realne. Nie wydaje się też, aby w przyszłym miesiącu planowane odsłonięcie pomnika śp. Lecha Kaczyńskiego wzbudziło zbyt wiele emocji.