Michał Szułdrzyński: Opozycja realizuje scenariusz idealny dla Jarosława Kaczyńskiego

Woltą w sprawie uchodźców Schetyna dał paliwo swym przeciwnikom w obozie liberalnym. Wojna po lewej stronie to świetna wiadomość dla Prawa i Sprawiedliwości.

Aktualizacja: 12.05.2017 08:13 Publikacja: 11.05.2017 20:47

Michał Szułdrzyński: Opozycja realizuje scenariusz idealny dla Jarosława Kaczyńskiego

Foto: PAP, Radek Pietruszka

PiS może się tylko cieszyć z potknięć partii opozycyjnych, bo ostatnie dni były dla nich wizerunkową katastrofą. Wypowiedzi Mateusza Kijowskiego na marszu opozycji, który powiedział „przestałem być miły", nie zrozumieli nawet jego sojusznicy, a przedstawiciele środowisk liberalnych, pytani o słowa lidera KOD, odpowiadają śmiechem.

Mimo potknięć Platformy w nie najlepszej formie jest też Nowoczesna. Kilka dni temu polityk z władz tego ugrupowania przekonywał o tym, że nadchodzi nowe otwarcie. – Na czym miałoby polegać? – zapytałem. – Jak to? – odparł. – Rysiek się rozwodzi.

Nawet jeśli traktować tę wypowiedź jako żart, dobrze oddaje ona sytuację w N. Pomysłem tej partii jest pokazanie się jako oferta dla liberalnych wyborców. Stąd ogrywany w tabloidach rozwód przewodniczącego partii, stąd przecieki, jak bardzo kochają się lider Nowoczesnej i towarzyszka jego słynnego wyjazdu. Zauważyć można też pomysł lansowania Pawła Rabieja na warszawskiego Roberta Biedronia, co może przynieść Nowoczesnej parę punktów w stolicy. Wszystko to nie są złe pomysły, pytanie tylko, czy wyborcy jeszcze raz zaufają Ryszardowi Petru. Kontratak jest bowiem spóźniony o pół roku. Wyjazd Petru na południe w trakcie okupacji Sejmu mocno podważył zaufanie sympatyków partii i – jak się wydaje – niełatwo będzie je odzyskać.

W efekcie słabości KOD i Nowoczesnej poparcie dla PO zaczęło rosnąć samo. Na jej korzyść zaczął działać też „efekt Tuska". Zaufanie do partii Schetyny zaczęła napędzać samobójcza decyzja władzy, by walczyć z kandydaturą Tuska w UE, a potem wezwać go na przesłuchanie do prokuratury wojskowej.

Kiedy jednak sama PO przeszła do ofensywy, wynik okazał się opłakany. Poważnym błędem było przywiązywanie dużej wagi do liczebności marszu przeciw rządowi z zeszłego tygodnia. Licytacja na argumenty uliczne jest dobra, gdy ma się pewność zmobilizowania dziesiątek tysięcy ludzi. W efekcie PO musiała wdawać się w spory o liczbę uczestników z obozem rządzącym, co raczej ośmieszało tę ideę, niż wzmacniało przekaz marszu.

Potem było tylko gorzej. PO zaczęła się potykać o własne nogi. Dwugłos między głównym ekonomistą PO, który postuluje ograniczenie 500+ i niepodnoszenie płacy minimalnej a Grzegorzem Schetyną, który musiał się na Twitterze tłumaczyć, że jednak chce podnieść minimalne wynagrodzenie, to prezenty dla PiS. Wystarczyło śledzić, jak Platforma plącze się w sprawach programowych. Bo również wolta w sprawie uchodźców była przeprowadzona przez Schetynę źle.

To zrozumiałe, że widząc, iż ponad dwie trzecie Polaków jest przeciwko przyjmowaniu uchodźców, PO chciała zejść z linii strzału jako ci, którzy zapraszają nad Wisłę hordy islamistów z Bliskiego Wschodu. Chodziło o to, by wybić PiS z ręki argument, że PO odbierze Polakom 500+ oraz zagrozi ich bezpieczeństwu sprowadzając imigrantów. Tyle tylko, że PO przeprowadziła tę operację dyletancko. W efekcie wreszcie tematem przestały być kłopoty rządu, niejasna rola Wacława Berczyńskiego przy przetargu na caracale, a opinia publiczna skupiła się na wolcie programowej Schetyny. Dla lidera PO sytuacja jest podwójnie niebezpieczna. Już wcześniej, gdy tylko poparcie dla Platformy zaczęło się piąć, środowiska liberalno-lewicowe wyrażały spore niezadowolenie, że partią kieruje Schetyna, który jest mniej sterowalny ideologicznie. W „Gazecie Wyborczej" sporo publicystów rwało włosy z głowy, bojąc się, że jeśli sama PO radzi sobie zbyt dobrze, Schetyna będzie mniej podatny na wpływy ze strony lewicowego maintsreamu. Wolty z uchodźcami środowiska liberalnej lewicy Schetynie już nie wybaczą. Taka wojna po stronie przeciwników PiS to kolejna świetna wiadomość dla PiS.

Pytanie, czy na dłuższą metę strategia Schetyny nie przyniesie mu więcej sympatii wyborców, którzy uznają, że lepiej tolerować zmianę poglądów, niż trwać w błędzie.

PiS może się tylko cieszyć z potknięć partii opozycyjnych, bo ostatnie dni były dla nich wizerunkową katastrofą. Wypowiedzi Mateusza Kijowskiego na marszu opozycji, który powiedział „przestałem być miły", nie zrozumieli nawet jego sojusznicy, a przedstawiciele środowisk liberalnych, pytani o słowa lidera KOD, odpowiadają śmiechem.

Mimo potknięć Platformy w nie najlepszej formie jest też Nowoczesna. Kilka dni temu polityk z władz tego ugrupowania przekonywał o tym, że nadchodzi nowe otwarcie. – Na czym miałoby polegać? – zapytałem. – Jak to? – odparł. – Rysiek się rozwodzi.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Publicystyka
Wybory samorządowe to najważniejszy sprawdzian dla Trzeciej Drogi
Publicystyka
Marek Migalski: Suwerenna Polska samodzielnie do europarlamentu?
Publicystyka
Rusłan Szoszyn: Zamach pod Moskwą otwiera nowy, decydujący etap wojny
Publicystyka
Bogusław Chrabota: Donalda Tuska na 100 dni rządu łatwo krytykować, ale lepiej patrzeć w przyszłość
Publicystyka
Estera Flieger: PiS choćby i z Orbánem ściskającym Putina, byle przeciw Brukseli