Do spotkania Kulczyk-Tusk doszło w pierwszej połowie 2014 roku - pisze Wyborcza.pl. Odbyło się ono w willi premiera przy ulicy Parkowej, a nagranie z niej oferują osoby, w których posiadaniu są nagrania z restauracji "Sowa & Przyjaciele" i "Amber Room". Notatka CBA na ten temat znajduje się w niejawnych materiałach ze śledztwa w tej sprawie. Gazeta potwierdziła to w dwóch niezależnych źródłach.
Dotychczas wiadomo było tylko o nagraniach dokonywanych przez kelnerów we wspomnianych restauracjach, za czym miał stać biznesmen Marek Falenta. Za nagraniami z willi premiera może stać ktoś inny. Kto - nie wiadomo.
Początkowo bowiem pojawiła się informacja, że catering na spotkanie Kulczyk-Tusk zapewniała właśnie restauracja "Sowa & Przyjaciele". Jednak zaprzeczył temu były rzecznik rządu Paweł Graś, zapewniając, że spotkanie obsługiwali wyłącznie pracownicy willi premiera.
Według notatki CBA nagrania z tej i innych rozmów - w sumie 700 godzin - oferuje kilku byłych funkcjonariuszy służb specjalnych, określanych mianem "grupy wiedeńskiej", ponieważ odsłuchy oferowanych przez nich nagrań odbywają się w Wiedniu. Pośrednikami w tej sprawie ma być kilku funkcjonariuszy ABW.
Rozmowa Kulczyk-Tusk, która jest jedną z "ofert", miała dotyczyć planowanej przez biznesmena budowy mostu energetycznego Ukraina-UE. Kulczyk, który zmarł w lipcu tego roku, ubiegał się o wsparcie w tym działaniu Unii Europejskiej i polskiego rządu i obawiał się, że Rosjanie mogą storpedować jego plany. Dlatego o postępie swoich działań informował ABW licząc na to, że Agencja ochroni je przed rosyjską prowokacją.
Kulczyk przed wybuchem afery podsłuchowej otrzymywał SMS-y z groźbami od jednego z byłych współpracowników, który twierdził że "ma na niego nagrania" i go "zniszczy".
I ABW, i CBA twierdzą, że nic nie wiedzą o tym, by ich funkcjonariusze oferowali nagrania.
Rzecznik prasowy ABW płk Maciej Karczyński powiedział PAP, że "nie jest prawdziwy wątek rzekomego udziału oficerów Urzędu Ochrony Państwa lub ABW" opisany w gazecie.
Rzecznik prasowy CBA Jacek Dobrzyński poinformował PAP, że nie komentuje treści artykułu w GW. "Nie wypowiadamy się w tej sprawie" - powiedział.
Prokuratura odmówiła do tej pory odpowiedzi na pytanie dotyczące istnienia nagrania rozmowy Tusk–Kulczyk.
Śledztwo w sprawie podsłuchów toczy się od lipca 2014 roku. Aktem oskarżenia będą objęci biznesmen Marek Falenta oraz kelnerzy, którzy montowali i obsługiwali podsłuchy. Akt ma być gotowy najpóźniej w połowie września.
Więcej na Wyborcza.pl