Szułdrzyński: Miało być wielkie święto, skończyło się jak zwykle
- Zamierzam pójść dlatego, że to będzie marsz, który jest uroczystością państwową. On się stał uroczystością państwową, ta decyzja została podjęta przede wszystkim przez pana premiera Mateusza Morawieckiego - powiedział w rozmowie z Radiem Maryja prezydent Andrzej Duda.
- Jest generalna zasada w tym roku, że jako prezydent Rzeczypospolitej jestem ogólnym honorowym patronem wszystkich uroczystości państwowych związanych z obchodami setnej rocznicy odzyskania niepodległości. Jeżeli tak, to jestem także patronem tego marszu, w związku z powyższym oczywiście, że wezmę w tym marszu udział - dodał.
Prezydent wierzy, że służby porządkowe zapewnią bezpieczeństwo uczestnikom marszu. W dużej mierze liczy jednak na to, że nie pojawią się osoby, które będą chciały psuć to święto.
Duda mówił również o propozycji, którą złożył organizatorom Marszu Niepodległości. - My od samego początku proponowaliśmy, w tym ja, poprzez moich przedstawicieli, którzy uczestniczyli w rozmowach, żeby być w tym marszu razem na zasadzie takiej, żeby go w jakimś sensie prowadzić razem, bo to oznacza także współodpowiedzialność, a więc także współzabezpieczenie marszu - powiedział.
- Prezydent, czyli ja zgłasza swój marsz, pan premier zgłasza swój marsz z kancelarii premiera, panowie marszałkowie Sejmu i Senatu zgłaszają swój marsz spod kancelarii Sejmu i Senatu. Idziemy razem, spotykamy się np. na Rondzie de Gaulle'a, w taki "gwiaździsty" sposób z marszem organizowanym przez stowarzyszenie Marsz Niepodległości. Tam tworzymy jeden wielki biało-czerwony marsz w stulecie odzyskania niepodległości i kawałek maszerujemy razem jako ten właśnie symboliczny przemarsz pod biało-czerwonymi sztandarami, bez jakichkolwiek podziałów, bez jakichkolwiek barw partyjnych - dodał.