To skutek przedwyborczej wiary w to, że zmiana jest możliwa i każdy oddany głos się liczy. Polacy w niedzielę poszli spać z przekonaniem, że różnica między kandydatami jest nieduża i wszystko jeszcze może się zdarzyć. Gdy obudzili się rano, okazało się, że zmiany na stanowisku głowy państwa nie będzie. Takie realne zderzenie z niemożliwością zaistnienia zmiany wywołuje w naturalny sposób smutek, rozczarowanie i poczucie załamania. Wysoka frekwencja jest dowodem na to, że połowa Polaków uwierzyła w to, że można doprowadzić do wygranej Trzaskowskiego. Teraz mierzą się z tym, że mają siłę, ale nie przyniosła im takiego rezultatu, na jaki liczyli. Euforia i zaangażowanie zmierzyły się z rozczarowaniem, a ono jest zawsze bolesne i dokuczliwe.
Z drugiej strony nie widać jakiegoś szczególnego entuzjazmu po stronie wyborców Andrzeja Dudy. Cieszą się, ale umiarkowanie.
To efekt tego, że zobaczyli Polskę podzieloną na pół. Przekonali się, że jest ogromna grupa osób niezadowolonych z sytuacji w kraju. Ta kampania wyborcza była też niezwykle brutalna, padło wiele złych słów, nie brakowało szczucia na ludzi. Obserwowanie tego nie daje poczucia satysfakcji.
Problem w tym, że wiele z tych złych emocji przenosi się na ulice i do domów. W moim gabinecie przyjmuję wiele osób, które opowiadają o międzypokoleniowych czy małżeńskich konfliktach związanych z odmiennymi poglądami politycznymi. Brakuje partnerstwa w rozmowie zamiast podporządkowania, szacunku do odmienności i inności, przestrzeni do rozmowy, by poznać człowieka i jego poglądy, brakuje przestrzeni na zgodę i szacunek do drugiego człowieka. Polacy to widzą i mimo zwycięstwa swojego kandydata, nie mogą się z tego cieszyć w pełni.
Ile będzie trwał taki „powyborczy kac"?
Na pewno przez kilka najbliższych dni będzie jeszcze sporo emocji. Myślę, że od przyszłego tygodnia ludzie zaczną powoli wracać do swoich spraw, rodzin, dzieci i kredytów. Ważne jednak, by nie zostać z poczuciem przegranej i przekonaniem o braku wpływu na rzeczywistość. Trzeba znaleźć sposób na smutek. Radziłabym w takiej sytuacji starać się pozbyć uczucia beznadziei poprzez zaangażowanie w sprawy lokalne. To da nam poczucie jakiegoś wpływu na rzeczywistość.