W 2017 r. NFZ wydał 32,5 mln zł na operacje zaćmy w Czechach. Polscy okuliści przestrzegają przed takimi wyjazdami. Czy to znaczy, że Czesi nie potrafią operować?
Na pewno są w tym dobrzy, ale z samych statystyk wynika, że przy prawidłowo przeprowadzonym zabiegu u pewnego procenta pacjentów wystąpią powikłania. W większości są one błahe, jak zmętnienie torebki tylnej, czyli tzw. wtórna zaćma, którą trzeba leczyć laserem, by pacjent znów mógł widzieć. Może też dojść do ciężkiego powikłania, jakim jest odwarstwienie siatkówki, w wyniku którego można całkowicie stracić wzrok. Z danych statystycznych wynika, że odwarstwienie siatkówki występuje częściej u pacjentów operowanych na zaćmę niż w populacji pacjentów nieoperowanych. Standard powinien przewidywać opiekę nad pacjentem także po zabiegu. Nie wyobrażam sobie, by operowanym przeze mnie pacjentem mieli się opiekować koledzy w innym ośrodku. Po pierwsze jest to niebezpieczne, bo nie ma właściwego obiegu informacji, a po drugie naraża pacjenta na niepotrzebne stresy. Zarządzenie przewiduje, że ośrodek operujący opiekuje się pacjentem od kwalifikacji do zabiegu po wizyty kontrolne.
Zarządzenie ograniczy operacje w Czechach za pieniądze NFZ?
Nie to jest jego celem. Może jednak sprawić, że pacjentom nie będzie się opłacało wyjeżdżać do Czech, bo szybciej trafią na nią na miejscu. Nie będą też musieli przedstawiać rachunków, by odzyskać pieniądze. Nie wiemy, jak zarządzenie wpłynie na decyzję prezesa NFZ co do zwrotu pieniędzy za leczenie.
Firmy organizujące wyjazdy do Czech kuszą lepszą soczewką. W Polsce nie można dopłacić do soczewki, bo współpłacenie jest niezgodne z prawem.
Kłopot w tym, że nie ma jednej najlepszej soczewki, do której należałoby dopłacać. Soczewki monofokalne, czyli jednoogniskowe, refundowane przez NFZ, spełniają wszelkie światowe standardy i są optymalne dla pacjentów. Kategorie ponadstandardowe stanowią soczewki multifokalne i toryczne. W zarządzeniu, które obowiązuje od 1 lipca, uwzględniona jest soczewka toryczna do korekcji astygmatyzmu powyżej dwóch dioptrii, która może być wszczepiana z finansowania NFZ. W przypadku soczewek multifokalnych sytuacja jest bardziej złożona. Nawet gdyby tego typu soczewka była dostępna z finansowania przez Narodowy Fundusz Zdrowia, to tylko około 10 proc. pacjentów kwalifikuje się do jej stosowania. Bardzo dużą rolę w doborze soczewki multifokalnej odgrywa doświadczenie lekarza. W przypadku tej soczewki rzeczywiście najlepszym rozwiązaniem byłaby dopłata.