Trudna droga do fizjoterapeuty

Pacjenci od lat mają kłopoty, ale nowego prawa wciąż nie ma.

Aktualizacja: 18.11.2014 18:35 Publikacja: 18.11.2014 01:00

Trudna droga do fizjoterapeuty

Foto: 123RF

Armia kręgarzy i chiropraktyków bez wykształcenia, czasem bardziej szkodząca pacjentom niż im pomagająca. Wydłużające się kolejki do fizjoterapeutów i nierówności w dostępie do nich. Krytyczny raport NIK o systemie rehabilitacji leczniczej w Polsce. Sytuacja wymyka się spod kontroli. Jak długo taki stan rzeczy będzie trwał?

Ryzykowne terapie

Rok 2013. Elektryk z Warszawy podający się za fizjoterapeutę skręca kark pacjentowi. Opole – lekarka weterynarii w gabinecie ukraińskiej „specjalistki" od nastawiania kręgów doznaje porażenia czterokończynowego. Znachor łamiący krakowskim pacjentom kości, co miało być sposobem na odbudowanie rdzenia kręgowego.

– Takich przypadków jest więcej – mówi dr Maciej Krawczyk, fizjoterapeuta z Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie. Według niego sytuacja już dawno wymknęła się spod kontroli. Od wielu lat środowisko nie może się doczekać ustawy regulującej prawo do wykonywania zawodu fizjoterapeuty. Dzisiaj może nim być praktycznie każdy, kto zarejestruje taką działalność; nie ma przepisów umożliwiających sprawdzenie, czy taka osoba ma uprawnienia. Prokurator wkracza dopiero wtedy, gdy pacjentowi wyrządzono krzywdę.

W tej chwili działa w Polsce 60–70 tys. wykształconych w tej dziedzinie fizjoterapeutów. Ludzie ci skończyli studia na poziomie licencjackim lub magisterskim. Kształcenie każdego z nich trwało więc w sumie ponad 6 tys. godzin. Większość to specjaliści o wysokim poziomie kompetencji zawodowych, chociaż i tutaj sytuacja pozostawia nieco do życzenia, ponieważ spora część uczelni kształcących fizjoterapeutów nie ma ani odpowiedniego zaplecza, ani doświadczonej kadry.

Dlatego też Stowarzyszenie Fizjoterapia Polska postuluje wprowadzenie państwowych egzaminów dla fizjoterapeutów.

Siedem miesięcy czekania

W tej chwili, aby pacjent mógł w ramach NFZ trafić na odpowiednie zabiegi, musi mieć skierowanie od lekarza specjalisty rehabilitacji. A tych jest w Polsce tylko 1500 na 5030 ośrodków, które mają podpisane umowy z NFZ. Jeden lekarz specjalista przypada więc na trzy ośrodki. Dlatego pacjent czeka na wizytę u niego średnio ponad  siedem miesięcy. W wielu sytuacjach po tak długim czasie na fizjoterapię jest już za późno – tłumaczy Tomasz Marek ze Stowarzyszenia Fizjoterapia Polska.

Maciej Krawczyk uważa, że sytuacja jest dziwna, ponieważ specjalistą rehabilitacji może zostać lekarz po studiach ogólnych po odbyciu zaledwie 60 godzin zajęć, i to właśnie on zleca zabiegi fizjoterapeutom, którzy kształcili się w tej dziedzinie przez pięć lat. – W ten sposób my, fizjoterapeuci, stajemy się wykonawcami poleceń lekarzy, choć mamy kompetencje, aby sami prowadzić zabiegi – podkreśla Krawczyk.

Najtrudniej w Wielkopolsce

NIK na systemie rehabilitacji leczniczej nie zostawiła suchej nitki. Mimo że nakłady na rehabilitację rosną, wydłuża się czas oczekiwania pacjenta na zabiegi i jednocześnie kurczy liczba miejsc, w których na rehabilitację można się dostać bez kolejki.

W 2011 r. na zabiegi w pracowniach fizjoterapii zapisanych było 400 tys. osób, na koniec 2013 r. – ponad 613 tys. Podobnie wzrosła liczba czekających na miejsca na oddziałach rehabilitacyjnych: w 2011 r. było ich 114 tys., w 2113 r. już 150 tys.

Średni czas oczekiwania na miejsce na oddziale rehabilitacyjnym wynosi dzisiaj ponad 250 dni, na oddziale rehabilitacji neurologicznej – 86 dni.

Pozbawieni możliwości szybkiej pomocy ze strony państwowej służby zdrowia zdesperowani pacjenci szukają jej w gabinetach prywatnych, gdzie trafiają na armię przypadkowych chiropraktyków i kręgarzy. Nikt nie zna dokładnie ich liczby, ale szacuje się, że działa ich tylu, ilu wykształconych fizjoterapeutów.

Na brak standardów wykonywania zawodu wskazuje także NIK. Zwraca też uwagę na skomplikowany system finansowania, który nie uwzględnia efektu końcowego terapii. Resort zdrowia od lat nie dokonywał oceny dostępności świadczeń rehabilitacyjnych, co zaowocowało m.in. dramatycznymi różnicami między poszczególnymi regionami kraju. W województwach wielkopolskim i lubuskim dziewięć razy trudniej było skorzystać z lekarskiej opieki rehabilitacyjnej niż w województwie mazowieckim.

Narodowy Fundusz Zdrowia próbuje naprawiać dziurawy i skomplikowany system. Powoli rozszerza listę lekarzy specjalistów, którzy mogą kierować pacjenta do fizjoterapeuty (neurolodzy, ortopedzi, lekarze rodzinni – choć tylko w wybranych przypadkach).

Projekt za projektem

Dlaczego mimo znanych od lat problemów wciąż nie ma ustawy o zawodzie fizjoterapeuty? Lekarze ze Stowarzyszenia Fizjoterapia Polska uważają, że na przeszkodzie mogą stać lekarze specjaliści rehabilitacji, dla których taka sytuacja wydaje się komfortowa. Ci oburzają się, twierdząc, że mają długie kolejki pacjentów i są przepracowani. Mimo wielu interpelacji ustawa nie może się doczekać zielonego światła w Sejmie. Swój projekt przedstawiało środowisko fizjoterapeutów, swój – PSL, niedawno – Klub Poselski PO. Może to znaczyć, że sytuacja już na tyle nabrzmiała, iż do stołu siądą wszyscy zainteresowani, aby pochylić się nad losem tych, którzy często pochylić się nie mogą z całkiem innych powodów.

dr Zbigniew Wroński, konsultant krajowy w dziedzinie fizjoterapii

Problemy poruszone przez NIK są fizjoterapeutom dobrze znane. Wielokrotnie postulowałem jako konsultant zmiany, na razie bez odpowiedzi. Co ciekawe, są proste rozwiązania, które umożliwiłyby zwiększenie dostępności do świadczeń przy tych samych nakładach finansowych. Zmiana zasad rozliczania zabiegów i rezygnacja z ciągłego usprawniania to najprostsze przykłady. Te wszystkie problemy były już wielokrotnie omawiane.  W lipcu miałem spotkanie z prezesem NFZ, podczas którego obiecano prace w tym kierunku, ale na razie nic się nie dzieje.

Kolejną sprawą jest ułatwienie dostępności do fizjoterapeuty, który jest osobą bezpośrednio pomagającą pacjentowi. Fizjoterapia jest zawodem medycznym. Pomagamy pacjentom w powrocie do sprawności. Jak mawiał wybitny ortopeda prof. Wiktor Dega, „ruch jest wielokrotnie najlepszym lekarstwem". Fizjoterapeuci są właśnie specjalistami w leczeniu ruchem. W całym cywilizowanym świecie wzrasta świadomość znaczenia ruchu jako formy leczenia. Zwiększają się też obowiązki fizjoterapeutów. Systemy finansowania służby zdrowia nie są z gumy. Nie da się zapłacić za wszystko. Często oszczędności można znaleźć, przyznając kompetencje innym grupom świadczącym usługi w ochronie zdrowia. Pielęgniarki dostały niedawno uprawnienie do przepisywania recept (w wielu krajach mają je od dawna). Ratownicy medyczni po trzech latach studiów mogą stosować leki ratujące życie. Natomiast zgodnie z obecnymi regulacjami fizjoterapeuta po pięciu latach ciężkich studiów nie ma prawa zbadać pacjenta, zdiagnozować problemu i zapisać ćwiczeń, które zmniejszą jego dolegliwości. Niby w trosce o bezpieczeństwo pacjenta. Czy naprawdę?

Armia kręgarzy i chiropraktyków bez wykształcenia, czasem bardziej szkodząca pacjentom niż im pomagająca. Wydłużające się kolejki do fizjoterapeutów i nierówności w dostępie do nich. Krytyczny raport NIK o systemie rehabilitacji leczniczej w Polsce. Sytuacja wymyka się spod kontroli. Jak długo taki stan rzeczy będzie trwał?

Ryzykowne terapie

Pozostało 94% artykułu
Obszary medyczne
Masz to jak w banku
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Obszary medyczne
Współpraca, determinacja, ludzie i ciężka praca
Zdrowie
"Czarodziejska różdżka" Leszczyny. Bez wotum nieufności wobec minister zdrowia
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Zdrowie
Co dalej z regulacją saszetek nikotynowych?