– Oprócz zaleceń stosowania się do przepisów bezpieczeństwa i higieny pracy otrzymaliśmy od Ministerstwa Zdrowia kombinezony ciężkie przeznaczone do stosowania na obszarze skażonym, ale nienadające się do stosowania na oddziale, bo nie da się nimi nawet chwycić strzykawki. Brakuje też standardów postępowania i odpowiedniego sprzętu – grzmiał prof. Waldemar Halota z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu i kujawsko-pomorski konsultant wojewódzki w dziedzinie chorób zakaźnych.
Zdaniem profesora 11 ośrodków wyznaczonych do opieki nad zakażonymi wirusem Ebola przygotowanie do walki z wirusem ocenia o wiele surowiej niż instytucje centralne.
– Nie jesteśmy gorzej przygotowani do walki z wirusem Ebola niż inne kraje Unii Europejskiej – zapewniała Izabela Kucharska z Głównego Inspektoratu Sanitarnego.
Uczestnicy Kongresu Zdrowia Publicznego, który odbył się w poniedziałek na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym pod patronatem „Rzeczpospolitej", zgodzili się, że wielu niejasności udałoby się uniknąć dzięki ustawie o zdrowiu publicznym, której ekipie Bartosza Arłukowicza nie udało się stworzyć jako kolejnej w Ministerstwie Zdrowia.
Najbliżej rozwiązań systemowych w zakresie chorób zakaźnych był zespół byłego ministra Zbigniewa Religi. Legendarny kardiolog był bliski wprowadzenia narodowego programu zwalczania wirusa zapalenia wątroby typu C, który do dziś zalega w resortowych szufladach.