Tylko Kevin czuje się dobrze sam w domu

Rozmowa z prof. Bartoszem Łozą, prezesem elektem Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego

Aktualizacja: 24.12.2014 07:29 Publikacja: 24.12.2014 01:40

Tylko Kevin czuje się dobrze sam w domu

Foto: Flickr

Czy w te Święta i Nowy Rok możemy pobić w Polsce rekord samobójstw?

Liczba samobójstw zwykle spada bezpośrednio przed Świętami. Jednak Święta wywołują z kolei efekt określany w badaniach, jako „niespełniona nadzieja". To stan zbilansowania życia i równoczesnego uświadomienia, że jednak nic się nie zmieni. I rzeczywiście, liczba samobójstw wzrasta bezpośrednio po Świętach i po Nowym Roku, nawet w jeszcze większym stopniu niż spada na początku grudnia. Trochę podobnie jest z dniem tygodnia – najczęściej samobójstwa zdarzają się po weekendzie, w poniedziałki. Polska jest w szczególnym momencie. Od dwóch lat gwałtownie wzrasta liczba samobójstw w naszym kraju. Nigdy w historii dynamika nie była jeszcze tak duża , w 2013 roku mieliśmy o 50 proc. więcej samobójstw niż w 2012 roku. Polska znajduje się wśród sześciu krajów na świecie o największej dynamice wzrostu samobójstw, m.in. wraz z Japonią i Koreą Południową.

Kto głównie popełnia samobójstwa i w jakich regionach Polski? I dlaczego - Pana zdaniem?

Samobójstwa popełniają głównie mężczyźni w wieku 40-60 lat. Jednak proporcjonalnie do liczby osób żyjących, liczba samobójstw wśród mężczyzn jest jeszcze większa po 60. roku życia. Kobiety popełniają samobójstwa 5 razy rzadziej niż mężczyźni, zwykle także w średnim wieku. Dokonują natomiast więcej prób samobójczych. Biegunem samobójstw jest w Polsce województwo świętokrzyskie. Fatalne są także statystyki dla województwa śląskiego i łódzkiego. Generalnie, samobójstwa pokrywają się z mapą polskiej biedy, bezrobocia i alkoholizmu. Są najczęstsze w średnio dużych miastach, ok. 50 tys. mieszkańców. To dziś ośrodki skazane na wegetację, wyludniające się, bez szansy na rozwój. Jak zamkną ostatnią fabrykę, czas się zabrać na tamten świat.

Czy pogoda może mieć wpływ na większą liczbę samobójstw? Na przykład halny?

I tak, i nie. Wiatr, zwłaszcza wilgotny, gwałtownie obniża temperaturę ciała, zmienia ciśnienie, powoduje dyskomfort, przygnębia. A jednak lokalny wzrost samobójstw na Podhalu jest raczej wynikiem dobrze zidentyfikowanych w tamtym regionie problemów alkoholowych. Wpływ pogody jest ograniczony i raczej nieoczywisty, np. samobójstwa występują częściej latem.

Co Pana zdaniem ma wpływ na tak dużą liczbę samobójstw w Polsce?

Dochodzi do gwałtownego przeobrażenia naszego społeczeństwa. Ludzie przestali rozumieć swoje czasy. Przestajemy być pokoleniem Solidarności, swojaków, dzielnych ideowców, którzy zmieniali kraj. Ludzi biednych, ale z nadzieją na zmianę. Nikt nie zauważył, że już jesteśmy przejedzeni od tego dorabiania się. Ludzie w bardzo młodym wieku stali się gnuśnie konserwatywni. Ich głównym celem jest obrona stanu posiadania. To iluzja, mordercza iluzja. Ludzie nie mają gotowości na zmiany, ani odporności na zmiany. Więcej, ludzi zaczyna przerażać groźba, że coś w ogóle się zmieni. W Polsce nie ma przecież kryzysu gospodarczego, a jednak ludzie się boją, że kryzys zabierze im wszystko, jak w Grecji czy Hiszpanii. Mamy więc wielki kryzys bez kryzysu. W naszych głowach. Wiele twardych parametrów pokazuje, że upodabniamy się zachowaniami do dalekowschodnich roboli i klonów. Zdumiewające, jak wiele zbliża nas do Korei Południowej. To też heroiczny naród, który po walce z okupantami chciał im zaimponować pracowitością. Dzisiaj Polska i Korea Południowa mają zbliżone wskaźniki wzrostu samobójstw, liczby destrukcyjnych dla funkcjonowania psychicznego umów śmieciowych, braku efektywnego zabezpieczenia dla osób bezrobotnych, czy np. najniższego wskaźnika satysfakcji z życia wśród dzieci (tu, wg. OECD, Korea jest ostatnia, Polska – trzecia od końca). Za to ostatnie miejsce - w konfucjańskim stylu – koreański minister przeprosił, w Polsce – w naszym stylu – nikt nie przeprasza. Więc powiedzmy głośno, w Polsce, rozpowszechnienie zaburzeń psychicznych dzieci i młodzieży osiągnęło już częstość zaburzeń depresyjnych, które same w sobie są epidemią.

Czy w okresie świątecznym także osoby z przewlekłymi lub nawrotowymi chorobami psychicznymi stają się bardziej aktywne samobójczo?

Tak, ale ryzyko dotyczy nie tylko zaburzeń psychicznych, lecz wszystkich przewlekłych i nawrotowych chorób, także somatycznych. Święta sprzyjają głębokiej refleksji i odsłonięciu lęków. Poczucie niepełnosprawności, marginalizacji, wykluczenia jest w stanie zabić. Samotność zabija. Tylko Kevin czuje się w Święta lepiej, gdy jest sam w domu.

Czy możemy wprowadzić jakieś rozwiązania systemowe, które zapobiegną rosnącej liczbie samobójstw?

Polityka chowania głowy w piasek zbankrutowała. Czas na jawność dyskusji. Nie będzie lepiej, jeśli nie stworzymy pięknych, jasnych klinik, w których ludziom zaoferujemy pomoc, na którą zasługują. Ale jak to zrobić, jeśli Polska jest krajem z najmniejszą liczbą psychiatrów w Unii Europejskiej i dziadowskim finansowaniem psychiatrii? Problem samobójstw nie interesuje polskich władz. Ograniczenie liczby samobójstw to rzekomo sztandarowy cel Narodowego Programu Ochrony Zdrowia Psychicznego. Jednak to program fikcyjny, żadne realne działania nie są podejmowane. I w tym także idziemy razem z Koreą Południową – jesteśmy krajami z grupy OECD z najmniejszą liczbą lekarzy i pielęgniarek zatrudnionych na psychiatrii.

Ostatnio dużo mówi się o ludziach, którzy zaginęli. Pomijając osoby, które być może zostały zabite, czy mamy dane, jaka część z nich ma choroby psychiczne. Czy nagła ucieczka od rodziny i środowiska to objaw choroby czy może raczej ucieczka od chorego otoczenia w lepszą jak nam się wydaje rzeczywistość?

Ucieczka zawsze jest przejawem dysfunkcji psychicznej, chociaż sama w sobie może okazać się rozwiązaniem skutecznym, np. ucieczka ofiary znęcania się. Jeśli przesuniemy się w czasie od dnia ucieczki, założymy negatywny scenariusz, pominiemy etapy pośrednie i dotrzemy do utrwalonej bezdomności, to należy przyjąć, że ogół ludzi bezdomnych wymaga jakiejś formy pomocy psychiatrycznej. Osoby te, z reguły takiej pomocy nie otrzymują, natomiast są jedną z głównych grup zagrożonych samobójstwem.

Czy możemy tym osobom zanim podejmą próbę samobójczą pomóc nowoczesnymi metodami leczenia?

Potrzebujemy wsparcia społecznego i leczenia farmakologicznego. Bez leczenia 10 proc. osób chorych na schizofrenię, uprzednio hospitalizowanych, popełnia samobójstwo. Skandynawskie badania pokazały, że jedynie systematyczne leczenie farmakologiczne jest w stanie pomóc. Leki doustne o połowę zmniejszają ryzyko nawrotów choroby, nowoczesne leki w formie iniekcji długodziałających zmniejszają to ryzyko nawet trzykrotnie. Chory musi je jednak brać. Leki doustne czasami odstawia uważając , że jest zdrowy, zastrzyki ten problem u chorych na schizofrenię eliminują.

Co robić w sytuacjach nagłych?

Rozmawiać. A potem rozmawiać z udziałem psychiatrów, psychologów, psychoterapeutów. W ostateczności dzwonić po pogotowie. Jednak pamiętajmy, że metody interwencyjne, pogotowie, przyjęcie do szpitala bez zgody, jedynie przesuwają problem w czasie. Bez realnego rozwiązania problemów, zagrożenie samobójcze powraca. Stąd, paradoksalnie, aż połowa osób przyjmowanych ponownie do szpitali psychiatrycznych w którymś momencie swojego życia dokonuje prób samobójczych. Metafizyki samobójstwa nie da się rozwiązać kładąc na łóżku w niedofinansowanym polskim szpitalu.

Czy możemy jakoś rozpoznać ich, zapobiec tragedii? Czy są jakieś objawy, po których możemy poznać, że ktoś targnie się na życie? Co może zrobić każdy z nas?

Wiemy, że większość samobójstw poprzedzała wizyta u lekarza. To znaczy, że ludzie poszukiwali pomocy, ale jej nie znaleźli. Bliscy, przyjaciele szybko się orientują, że coś jest nie tak. To kwestia dojrzałości i odwagi, by podjąć się interwencji. Mitem jest, że pytanie o zamiar samobójczy popycha do jego popełnienia. Jest wręcz odwrotnie. Sygnałem alarmowym są charakterystyczne rozmowy, pełne uogólnień, bilansujące życie. Depresja sprzyja zamiarom samobójczym, jednak w większości przypadków wcale nie ma dowodów na obecność znaczących zaburzeń psychicznych. Przeciwnie, bardziej oczywiste dla wyjaśnienia przyczyn są takie stresory, jak kryzys partnerski, utrata pracy, kryzys ekonomiczny czy wykluczenie społeczne. I tak, największa część samobójstw pozostaje niewyjaśniona. Zresztą, uporczywe próby wyjaśniania to tylko mechanizm obronny, który ma „zintelektualizować" lęk osieroconych bliskich. Przez całe lata mówiliśmy, żeby nie przemilczać problemu samobójstw, bo będzie gorzej. I jest gorzej.

rozmawiał Piotr Górski

Obszary medyczne
Masz to jak w banku
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Obszary medyczne
Współpraca, determinacja, ludzie i ciężka praca
Zdrowie
"Czarodziejska różdżka" Leszczyny. Bez wotum nieufności wobec minister zdrowia
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Zdrowie
Co dalej z regulacją saszetek nikotynowych?