Debata "Rzeczpospolitej": Zdrowie to sprawa bezpieczeństwa narodowego

Musimy wziąć zdrowie we własne ręce i stworzyć Fundusz Walki z Rakiem – postulują onkolodzy, specjaliści w dziedzinie farmakologii, farmakoekonomii, politycy i przedstawiciele pacjentów.

Publikacja: 31.08.2015 21:08

Krzysztof Łanda, prezes Fundacji Watch Health Care: Ubezpieczenia komplementarne są rozwiązaniem problemu deficytu środków w onkologii

Foto: Fotorzepa

Na świecie rak zabija ponad 20 tys. osób dziennie. W Polsce obecnie na nowotwory zapada rocznie 160 tys. osób, a 90 tys. umiera. Prognozy pokazują, że za 15 lat liczba nowych zachorowań na świecie i w Polsce się podwoi. Potrzebne są rozwiązania, które spowodują dodatkowy dopływ pieniędzy i możliwość leczenia chorych – przekonują specjaliści.

W sierpniu w siedzibie redakcji „Rzeczpospolitej" odbyła się debata, podczas której eksperci, politycy, przedstawiciele pacjentów dyskutowali o sposobach pozyskania pieniędzy spoza budżetu państwa na nowe, niedostępne w Polsce leki, technologie terapeutyczne i diagnostyczne ratujące życie chorych na nowotwory. Jednym z pomysłów jest powołanie Funduszu Walki z Rakiem, który mógłby stać się szansą dla chorych i ulgą dla systemu. Podobne rozwiązania funkcjonują już w innych krajach.

Pomysłodawcą idei jest lekarz Krzysztof Łanda, prezes Fundacji Watch Health Care. Eksperci z jego fundacji właśnie kończą prace nad raportem dotyczącym Funduszu Walki z Rakiem prezentującym techniczne i systemowe możliwości poprawy dostępu do innowacyjnego leczenia. Raport ukaże się w połowie września.

– Fundusz Walki z Rakiem to realizacja szczytnych idei poprawy dostępu do innowacyjnego leczenia i diagnostyki dla chorych onkologicznie w Polsce. Mamy dwa obszary zagadnień. Pierwszy to polityczny – czy rzeczywiście chcemy poprawić stan opieki onkologicznej w Polsce i zapewnić Polakom dostęp do innowacyjnego leczenia przeciwnowotworowego. Jeśli tak, to przechodzimy do drugiego obszaru zagadnień, którego dotyczy nasz raport. Pokazujemy, w jaki sposób opiekę onkologiczną w Polsce możemy poprawić, jak możemy dać osobom potrzebującym, cierpiącym na choroby nowotworowe dostęp do najnowocześniejszego leczenia, oferowanego przez współczesną medycynę. Nie chcielibyśmy, wzorem Wielkiej Brytanii, by był to fundusz, który zapewnia dostęp wyłącznie do farmakoterapii. Chcielibyśmy, żeby w jego ramach pacjenci mieli też dostęp do technologii nielekowych; leczniczych i diagnostycznych. Natomiast, czy będą to technologie wyłącznie spoza koszyka świadczeń gwarantowanych czy również te deficytowe, dla których istnieją bolesne ograniczenia dostępu w ramach opieki finansowanej przez NFZ, to jest decyzja polityczna – mówi Krzysztof Łanda.

Polacy są gotowi płacić

Inspiracją do rozpoczęcia prac nad projektem powołania Funduszu Walki z Rakiem był brytyjski Cancer Drugs Fund (CDF). Na Wyspach innowacyjne leki onkologiczne są finansowane ze środków publicznych. Projekt zakłada, że w Polsce mogłoby być inaczej.

– Stawiamy tezę, że jednym z sensownych rozwiązań dla obciążonego budżetu państwa byłoby wprowadzenie w Polsce ubezpieczeń komplementarnych – nowego typu ubezpieczeń zdrowotnych, których u nas nie ma, a które odciążyłyby system publiczny. Do ubezpieczeń typu komplementarnego przystępują osoby zdrowe, które zaczynają płacić składkę. Ta skumulowana składka rośnie, bo te osoby nie zachorują od razu. To generuje znaczną nadwyżkę, która mogłaby być wydawana na fundusz, a więc na sfinansowanie dostępu do innowacyjnych technologii w onkologii. Wyliczyliśmy, że gdyby ubezpieczyło się (przy średniej stawce 50 zł miesięcznie) około 7 mln Polaków, czyli 18 procent naszego społeczeństwa, to nadwyżka uzyskana po upływie pięciu lat wyniosłaby 17 mld zł! Te pieniądze mogłyby być przeznaczone na dodatkowe świadczenia spoza koszyka i, co bardzo istotne – na zapewnienie dostępu do innowacyjnych terapii, także dla najbiedniejszych. Chorzy mieliby dostęp do ponad 90 terapii spoza dotychczasowego koszyka – mówi prezes Łanda. W badaniu opinii przeprowadzonym w 2015 r. przez Research Club dla Polmedu wskazano, że 72 proc. Polaków zadeklarowało gotowość wykupienia polis komplementarnych, które zapewnią diagnostykę i leczenie najnowszymi technologiami niedostępnymi w ramach NFZ.

– Dzisiaj na rynku można kupić jedynie ubezpieczenia suplementarne, czyli abonamentowe. Im więcej Polaków nie ma dostępu do świadczeń finansowanych przez NFZ, tym większy popyt na tego typu polisy. Niestety one nie gwarantują dostępu do innowacyjnego leczenia. Tymczasem ubezpieczenia komplementarne zapewniłyby Polakom dostęp do tych technologii medycznych, które są poza koszykiem – mówi Krzysztof Łanda. Według wyliczeń ekspertów w tej chwili polscy pacjenci nie mają dostępu do ponad 250 nowych leków i prawie 1000 technologii nielekowych. Poza tym Polacy mają opóźniony, nawet o kilka lat, dostęp do innowacyjnych technologii w ramach finansowania z NFZ. – Ubezpieczenia komplementarne są najlepszym sposobem na rozwiązanie problemu deficytu środków w onkologii. Dbając o równość dostępu do świadczeń, proponujemy przestrzeganie sprawdzonej na świecie reguły precedensu: jeśli jeden pacjent w danej jednostce chorobowej otrzyma dane leczenie, to kolejny, będący w tej samej sytuacji klinicznej, także je dostanie – dodaje.

Bez pieniędzy nie ma efektywnego leczenia

Pomysł utworzenia Funduszu Walki z Rakiem poparł prezes Polskiej Unii Onkologii (PUO) dr Janusz Meder i ubolewał, że na debacie nie pojawili się zaproszeni decydenci. – Polska jest w grupie państw Unii Europejskiej wydających najmniej na jednego pacjenta i mających o kilkanaście procent gorsze wyniki leczenia od innych państw. To niesłychane, że wiedząc, iż za 15 lat liczba nowych zachorowań na nowotwory w Polsce się podwoi, decydenci praktycznie w takich poważnych dyskusjach nie uczestniczą – mówi dr Meder. Przypomniał on, że w Polsce wydajemy na służbę zdrowia jedynie 6,5 proc. PKB, podczas gdy w innych krajach jest to 8–10 proc., a w USA już blisko 20 proc. Prezes PUO podkreślił, że bez pieniędzy nie ma efektywnego leczenia.

– Podczas dorocznego zjazdu ASCO w USA onkolodzy przedstawili nowe możliwości w zakresie immunologii nowotworów, dzięki którym można już wydłużyć okres wolny od progresji choroby nowotworowej o 50, a czasem nawet o 100 proc., ale terapia jednego pacjenta potrafi kosztować 1 mln dolarów. Nie ma praktycznie na świecie kraju, w którym możliwe byłoby powszechne finansowanie tak kosztownych terapii – mówił dr Meder. – W Polsce wydatki na onkologię wynoszą 41 euro na jednego chorego przy średniej europejskiej 102 euro. Wyniki leczenia wyraźnie zależą od nakładów finansowych. Polska należy do nielicznych krajów europejskich, w których przeznacza się na leczenie chorych na nowotwory poniżej 2 tys. dolarów na osobę rocznie (udaje się wyleczyć 45 proc. chorych). Takie kraje jak Wielka Brytania, Hiszpania i Portugalia przy nakładach 2500–3500 dolarów na osobę rocznie mogą wyleczyć 50–60 proc. chorych. W pozostałych krajach europejskich (Holandia, Francja, Niemcy, Szwajcaria), gdzie wydaje się ponad 4 tys. dolarów na osobę rocznie – można wyleczyć ponad 65 proc. chorych. Wyzwaniem jest racjonalizacja wydatków! Jakkolwiek liczyć, to wzrost nakładów na onkologię znacząco poprawiłby sytuację pacjenta, a szukanie alternatywnych źródeł finansowania powinno być naszym wspólnym interesem. Dane WHO pokazujące, że mamy gorsze wyniki leczenia w porównaniu z innymi krajami UE, powinny generować natychmiastowe decyzje mogące zmienić tę sytuację.

Eksperci zgodnie opowiedzieli się za tym, że strategia państwa dotycząca systemu ochrony zdrowia nie może być uzależniona od rządzących partii politycznych.

– Jeśli przy takiej koncepcji zmian systemowych można wygospodarować pieniądze gwarantujące dostęp do najskuteczniejszych metod diagnostyki i terapii także dla najbiedniejszych czy bezrobotnych, jest to istotny argument dla każdej władzy i wystarczający powód, by wreszcie zdrowie znalazło się na pierwszym miejscu listy priorytetów – podkreśla dr Meder. I dodał, że minister zdrowia sam nie załatwi problemu. – Potrzeba wsparcia rządu, polityków. Bez tego nie będzie reformy ochrony zdrowia. Niezbędne też jest płacenie składki przez wszystkich Polaków.

Nie tylko armia

Paweł Kowal, były europoseł i wiceminister spraw zagranicznych, podczas debaty zwrócił uwagę, że często politycy nie zdają sobie sprawy z tego, że bezpieczeństwo kraju to nie tylko czołgi i samoloty, ale przede wszystkim zdrowie. – W onkologii też jest niezbędna silna armia. By ją stworzyć, potrzebna jest umowa społeczna, której postanowień wszyscy będą przestrzegać. Dodam tylko, że na prawdziwą armię wobec wspomnianych zewnętrznych zagrożeń już mamy przeznaczać 2 proc. PKB. Na początek! Tymczasem przedstawiane statystyki mówią o pewnym, nie zaś prawdopodobnym zagrożeniu chorobami nowotworowymi. Musimy być gotowi na taką walkę. Pomysł utworzenia Funduszu Walki z Rakiem to dobra droga nawiązująca do doświadczeń innych państw. Poprzez nieudane doświadczenia z dotychczasowymi rozwiązaniami w onkologii do ludzi coraz mocniej dociera świadomość, że w przypadku raka decyduje moment interwencji, a jeśli państwo nie zapewnia opieki i leczenia na czas, to wygląda tak, jakby było współwinne śmierci pacjenta. Moje środowisko polityczne jest otwarte na dialog w kwestii ubezpieczeń komplementarnych. W tym mieści się idea powołania Funduszu Walki z Rakiem. Jest to sprawiedliwe rozwiązanie. Pytanie tylko, czy to się uda, czy tym razem wypali, czy pod względem organizacyjnym rozwiąże kwestie leczenia onkologicznego? – zastanawiał się Kowal.

– To jest pytanie do polityków. Partie u władzy się zmieniają, ale wciąż ci sami urzędnicy piszą prawo w ochronie zdrowia. A jest ono najgorszej jakości ze wszystkich resortów. Żadna ustawa w ostatnim czasie nie została poddana ocenie przez Radę Legislacyjną przy Premierze, chociaż jest taki obowiązek. Dopóki to się nie zmieni, to nawet dobra wola sensownej ekipy politycznej nie pomoże – mówił Krzysztof Łanda.

Zdaniem Pawła Kowala należy w pierwszej kolejności dokładnie wytłumaczyć Polakom, czym jest fundusz i jak on będzie funkcjonował, a także czym są ubezpieczenia komplementarne. – Trzeba jasno powiedzieć, z czego będziemy mogli korzystać, wybierając ubezpieczenia komplementarne, dlaczego one są uczciwsze niż suplementarne, dlaczego to rozwiązanie jest sprawiedliwe. Jeśli przekonamy Polaków, to żadna opcja polityczna nie zniszczy tego pomysłu. Pokazujmy przykłady sprawdzonych na świecie rozwiązań, które mogą być sensowną odpowiedzią na lęk przed chorobą. Zakładam, że będziemy mieli nowy rząd i będziemy o takich rozwiązaniach nie tylko rozmawiać. Mnie przekonywać nie trzeba. Jestem za. A przytoczone tu argumenty przekonają, mam nadzieję, także innych polityków – mówi Paweł Kowal.

Przejrzystość w finansach

Także Wojciech Bociański, ekspert w dziedzinie zdrowia w Business Centre Club, prezes Klubu Transferu Innowacji, uznał pomysł powołania funduszu za bardzo ciekawy i zadał wiele pytań organizacyjnych, m.in., kto powinien Fundusz Walki z Rakiem powołać i czemu nie zastanowić się nad funduszami dla innych dziedzin medycyny, np. psychiatrii, geriatrii czy pediatrii. – Jeśli faktycznie Polacy są skłonni dopłacać, by mieć dostęp do nowoczesnego leczenia, to dziwiłbym się opieszałości polityków w podejmowaniu decyzji. BCC od dawna popiera takie rozwiązanie. Społeczna akceptacja tym bardziej je legitymizuje. A politycy powinni już się zorientować, że właśnie teraz społeczeństwo rozlicza władzę nie tylko ze złych wyborów, ale i zaniechań – mówi Bociański.

Uczestnicy debaty wskazywali kolejne obszary problemów, którymi mogłyby się zająć kolejne fundusze bądź też na które można by przeznaczyć nadwyżkę z Funduszu Walki z Rakiem. Wielkim wyzwaniem jest brak pielęgniarek. Według wyliczeń brakuje ich ponad 100 tys., a 60 tys. mimo prawa wykonywania zawodu nie pracuje ze względu na niskie wynagrodzenia.

– Gdyby pielęgniarkom podnieść pensje, np. przeznaczając na to część pieniędzy z ubezpieczeń komplementarnych, to te 60 tysięcy podjęłoby pracę – zapewniał Waldemar Wierzba, dziekan Wydziału Zamiejscowego w Warszawie Akademii Humanistyczno-Ekonomicznej w Łodzi. Eksperci zastanawiali się także, w jaki sposób pieniądze będą przydzielane funduszowi. – Ubezpieczenia komplementarne, jak już wspomniałem, generują nadwyżkę finansową. Można ją wydać na różne cele. My proponujemy zacząć od Funduszu Walki z Rakiem, bo rak to dziś największe zagrożenie cywilizacyjne. Całą nadwyżkę można np. poświęcić na poprawę dostępu do innowacyjnych technologii znajdujących się poza koszykiem. Można ją też przeznaczyć na poprawę dostępności do technologii, do których są dziś największe kolejki, a które znajdują się w koszyku; można też z tych pieniędzy sfinansować jedno i drugie. To jest decyzja polityczna. Polisy ubezpieczeniowe mogą sprzedawać np. firmy ubezpieczeniowe, a państwo stworzy podstawy prawne do funkcjonowania tych ubezpieczeń albo państwo polskie samo stworzy monopol z określonym czasem jego funkcjonowania, po upływie którego sprzeda jego akcje inwestorom zagranicznym. Trzeba będzie jasno określić, ile procent zysku firmy ubezpieczeniowe przeznaczą ze sprzedaży polis na fundusz. Na pewno nie może być tak jak w USA, gdzie wydatki na administrację i marketing pochłaniają połowę składki ubezpieczonego. Proponujemy np. przeznaczyć maksymalnie 8 proc. na marketing, 5 proc. na administrację i z zysku 10 czy 15 proc. poświęcić na Fundusz Walki z Rakiem – mówi dr Krzysztof Łanda.

Przepisy kontra leczenie

Nadzieje w funduszu, gdyby powstał, pokłada także prof. Piotr Wysocki, prezes Polskiego Towarzystwa Onkologii Klinicznej: – W dużej mierze poprawa efektywności w onkologii to nie tylko innowacyjne terapie, ale cała procedura postępowania z pacjentami. Mamy problem nie tylko z dostępem do leków, ale także z dostępem do diagnostyki, do kompetentnych ośrodków prowadzących leczenie, np. chirurgiczne czy radioterapeutyczne. Stąd moje poparcie dla Funduszu Walki z Rakiem jako koncepcji rozszerzonej względem Cancer Drugs Fund. Statystyki amerykańskie nie pozostawiają złudzeń – według nich co drugi mężczyzna i co trzecia kobieta będą mieli epizod związany z chorobą nowotworową. Lecz ten epizod niekoniecznie musi generować ogromne koszty dla społeczeństwa, ale to może być epizod, który w dużej mierze da się wyleczyć. To główny cel onkologa – mówił prof. Wysocki.

Jego zdaniem nowe terapie i technologie oraz schematy leczenia stają się dla pacjentów UE czy USA dostępne bardzo szybko, dzięki czemu wiele nowotworów do niedawna śmiertelnych staje się chorobami przewlekłymi. Niestety czas, w jakim te nowe metody pojawiają się w Polsce, powoduje, że część chorych może ich nie doczekać.

– Ministerstwo Zdrowia z przyczyn finansowych nie uwzględnia przy podejmowaniu decyzji refundacyjnych opinii Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji, zamykając w ten sposób pacjentom drogę do wielu stosowanych od lat na świecie terapii. Oprócz tych nowoczesnych jest też cała grupa starych leków funkcjonujących od lat, które działają w innych nowotworach, niż zostały 15 lat temu zarejestrowane. W Polsce, mimo że te leki działają, nie można ich podać. Założenia ustawy refundacyjnej są bowiem tak zdefiniowane, że stosowanie ich poza wskazaniami rejestracyjnymi powoduje, iż NFZ nie zwraca kosztów leczenia. Lekarze postulują, by wprowadzić niewielkie, niedrogie zmiany w podejściu do refundacji. Ale to pozostaje bez echa. Problem istnieje od dziesięciu lat i my od dekady odbijamy się od tych samych urzędników w Ministerstwie Zdrowia, którzy sądzą, że ich wiedza jest lepsza od naszej. Stąd każdy alternatywny pomysł mający na celu pozyskanie środków na skuteczne leczenie i diagnostykę w onkologii jest tak ważny – dodaje prof. Wysocki.

Profesorowi Wysockiemu wtóruje dr Leszek Borkowski, prezes Fundacji Razem w Chorobie, były prezes Urzędu Rejestracji Leków, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych. – Dziś w AOTMiT ocenia się także leki, których synteza była zadawana studentom III roku farmacji w latach 70. Pojęcie innowacyjności jest zatem względne, ale też jest oczywiste, że lek, który kiedyś został zsyntetyzowany, może być dziś stosowany zupełnie odmiennie – innowacyjnie – dodaje dr Borkowski. Jego zdaniem utworzenie funduszu to dobre rozwiązanie pod względem finansowym. – Otóż, negocjując z producentem cenę leku, często słyszymy, że mogłaby być niższa o 50 proc., ale nie będzie, bo ceny refundacyjne w ramach struktur UE są cenami jawnymi. Tymczasem cena leku dla funduszu może być zupełnie inna niż dla systemu refundacyjnego i nie jest ona ceną jawną – mówi dr Borkowski. Za najważniejsze dr Borkowski uznał uzmysłowienie społeczeństwu oraz władzy, że zdrowie obywateli to bezpieczeństwo narodowe w równym stopniu jak nowoczesna armia.

Na świecie rak zabija ponad 20 tys. osób dziennie. W Polsce obecnie na nowotwory zapada rocznie 160 tys. osób, a 90 tys. umiera. Prognozy pokazują, że za 15 lat liczba nowych zachorowań na świecie i w Polsce się podwoi. Potrzebne są rozwiązania, które spowodują dodatkowy dopływ pieniędzy i możliwość leczenia chorych – przekonują specjaliści.

W sierpniu w siedzibie redakcji „Rzeczpospolitej" odbyła się debata, podczas której eksperci, politycy, przedstawiciele pacjentów dyskutowali o sposobach pozyskania pieniędzy spoza budżetu państwa na nowe, niedostępne w Polsce leki, technologie terapeutyczne i diagnostyczne ratujące życie chorych na nowotwory. Jednym z pomysłów jest powołanie Funduszu Walki z Rakiem, który mógłby stać się szansą dla chorych i ulgą dla systemu. Podobne rozwiązania funkcjonują już w innych krajach.

Pomysłodawcą idei jest lekarz Krzysztof Łanda, prezes Fundacji Watch Health Care. Eksperci z jego fundacji właśnie kończą prace nad raportem dotyczącym Funduszu Walki z Rakiem prezentującym techniczne i systemowe możliwości poprawy dostępu do innowacyjnego leczenia. Raport ukaże się w połowie września.

Pozostało 93% artykułu
Obszary medyczne
Masz to jak w banku
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Obszary medyczne
Współpraca, determinacja, ludzie i ciężka praca
Zdrowie
"Czarodziejska różdżka" Leszczyny. Bez wotum nieufności wobec minister zdrowia
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Zdrowie
Co dalej z regulacją saszetek nikotynowych?