Minister Zbigniew Ćwiąkalski zamierza doprowadzić do połączenia zawodów adwokata i radcy prawnego. Kierownictwo Ministerstwa Sprawiedliwości myśli o likwidacji zawodu radcy i przejściu wykonujących go osób do zreformowanych struktur adwokatury. Co przemawia za takimi zmianami?
Jacek Czaja: Nasza ocena funkcjonowania samorządów obu tych grup zawodowych oraz racje społeczne, czyli wzgląd na dobro klientów. Po połączeniu powstanie jedna silna korporacja prawnicza i w konsekwencji wzmocniony zostanie samorząd, co będzie z pewnością korzystne dla jego członków. Przy dzisiejszym jego rozdrobnieniu w małych i bardzo małych izbach aktywność samorządowa jest bardzo ograniczona, chociażby z powodów budżetowych. Wyobrażam sobie, że izby adwokackie silne zasobami materialnymi, ale także członkami, będą prowadzić bardzo szeroką działalność. Weźmy np. aplikacje. Teraz jest wynaturzony system: szkolenia aplikacyjne prowadzą nawet najmniejsze ośrodki, które nie są w stanie zapewnić wysokiego poziomu nauczania.
A w ostatnich latach lawinowo rośnie liczba aplikantów.
Bywają takie sytuacje, że w stosunkowo niewielkiej izbie kształci się wielu aplikantów. Rozproszenie szkolenia odbija się na jego jakości. Gdyby było 11 dużych izb adwokackich pokrywających się z obszarami właściwości sądów apelacyjnych, to każdą byłoby stać na to, żeby wynająć najlepszych fachowców, nawet z zagranicy. Dla adwokatów to też jest ważne, bo oni potrzebują systemu dokształcania, który da im gwarancję podnoszenia kwalifikacji.
Nie mniej istotna jest jakość życia samorządowego w ogóle. W małych izbach angażuje się w nie niewielkie grono.