Adwokat Roman Giertych zrobił błąd zapowiadając za pośrednictwem mediów, że w 2009 r. może wytoczyć setkę pozwów, zwłaszcza prasie, za rzeczy które kiedyś o nim wypisywała. Zamiast wziąć się za żmudą adwokacką robotę - pisanie pozwów, zbieranie dowodów, obmyślanie taktyki procesowej, wykonał manifestację. Tylko po co, skoro w sądzie na pewno mu ona nie pomoże.
[srodtytul]Znany polityk w nowej roli[/srodtytul]
To nierzadki obraz, gdy w adwokackiej czy radcowskiej todze pojawia się widywany wcześniej w telewizji czy gazetach polityk, wysokiej rangi urzędnik czy funkcjonariusz. Nie ma w tym nic złego, przeciwnie - szkoda, że wielu znanych kiedyś adwokatów, po zasmakowaniu polityki, nie wraca do wyuczonej profesji. – Być może zdają sobie sprawę, że jednak w naszym zawodzie pracuje się niełatwo – konstatuje adwokat Jerzy Naumann.
Jak sobie radzi prawnik – były polityk to jego sprawa i jego klientów. Jego działalność rzutuje jednak także na obraz sądownictwa. Nie przypadkiem więc zwraca się uwagę nie tylko na to jak sobie radzi w nowej roli, ale i kogo bądź czego broni. I jak reaguje na niego sąd. – Po tym, co widziałem w parlamencie, występowanie na sali sądowej jest dla mnie znacznie łatwiejsze – opowiada adwokat Henryk Dzido, były senator Samoobrony. – Od adwokata, byłego polityka, oczekuje się jednak wyższego profesjonalizmu, inaczej jest klapa. Musi on starannie unikać okazywania, że był politykiem. Niektórzy sędziowie nie kryją sympatii, są jednak tacy, którzy nie zmarnują okazji by „przećwiczyć” takiego pełnomocnika. Na szczęście nie przekłada się to na wyroki - dodaje.
[srodtytul]Dwa teatry[/srodtytul]